W spotkaniu z ekipą z Podlasia doświadczony napastnik zmienił w 57 minucie Piotra Parzyszka. W końcówce przeprowadził niesamowitą akcję, w stylu świetnego duńskiego napastnika z lat 80. Prebena Elkjaera-Larsena. Odważnie ruszył z piłkę w kierunku pola karnego rywala, odgrywając przy okazji kilku przeciwników. Dograł potem do Jorge Felixa, który z kilku metrów skierował piłkę do siatki, zdobywając swojego gola numer 9 w tym sezonie. Tuszyński z "Jagą" znowu pokazał się z bardzo dobrej strony. Podobnie było we wcześniejszych spotkaniach, jak choćby z Rakowem, kiedy Piastowi nie szło, a wejście 29-letniego napastnika pomogło w wygranej. Teraz zawodnik żałuje, że liga dalej nie gra, a jest reprezentacyjna przerwa. - Przerwa na kadrę nie ma żadnego znaczenia, ja mógłbym grać dalej, bo dobrze się czuję fizycznie i chciałbym grać - podkreśla. O miejsce w wyjściowej jedenastce walczy z Piotrem Parzyszkiem. Jak patrzy na tą rywalizację? - Te mecze, które gramy to pokazują, że mamy szeroką kadrę. Rywalizacja jest na wielu pozycjach. Teraz w meczowej kadrze nie było na przykład Jakuba Holubka, który jest bardzo dobrej klasy zawodnikiem i z powodzeniem mógłby grać. Może grać jednak tylko jedenastu zawodników. To jest jednak fajne, że trwa walka o miejsce w składzie. Nawet jak gramy gierki wewnętrzne, to nie widać różnicy pomiędzy pierwszą, a drugą jedenastką - mówi Tuszyński, który w tym sezonie, po tym, jak pojawił się w Gliwicach z Zagłębia Lubin, zagrał w 9 ligowych meczach. We wszystkich wchodził jednak na boisko jako rezerwowy. Występ od początku zaliczył za to w dwóch pucharowych spotkaniach z Unią Skierniewice i Pogonią Siedlce. W tym drugim meczu zdobył zresztą dwie bramki dla gliwickiej jedenastki. Michał Zichlarz, Gliwice