Lotto Ekstraklasa - sprawdź terminarz, wyniki oraz tabelę! Kiedy dwa tygodnie temu trener Dariusz Wdowczyk dał nastolatkowi szansę debiutu w końcówce starcia ze Śląskiem (2-0), wydawało się, że to jednorazowy występ, tym bardziej, że gliwiczan czekały kolejne mecze o być, albo nie być. W każdym kolejnym spotkaniu doświadczony szkoleniowiec dawał jednak Denisowi Gojko pograć coraz więcej, jak się okazało, z wielką korzyścią dla drużyny. Z Zagłębiem młody skrzydłowy zagrał pół godziny, z Ruchem już połówkę, żeby wczoraj wybiec na murawę w wyjściowym zestawieniu. W derbowym spotkaniu z Ruchem Gojko miał współudział przy pierwszym golu dla gliwiczan, którego jednak ostatecznie zapisano na konto lewego obrońcy Niebieskich Pawła Oleksego. Młodzian zaliczył za to asystę przy trafieniu na 3-0 i celnej główce Heberta. Wczoraj, zaraz na początku otrzymał świetne podanie od Łukasza Sekulskiego, wyprowadził sobie piłkę przed obrońców zespołu z Łęcznej i płaskim strzałem zaskoczył Wojciecha Małeckiego, strzelając w swoim czwartym ligowym występie gola numer 1 w Ekstraklasie. Wygranym 2-1 z Górnikiem zapewnia praktycznie gliwiczanom utrzymanie się w Ekstraklasie na kolejny sezon. Gojko przebywał na boisku do 67 minuty, zostając potem zmieniony przez Tomasza Mokwę. - Kiedy oddałem strzał, to nie byłem do końca pewny czy piłka jest w siatce, bo zrobiłem salto i uderzyłem się w głowę. Widząc, że wszyscy się cieszą, to domyśliłem się, że jest gol - komentował z uśmiechem swoje premierowe trafienie w lidze. Gojko nie popada jednak w euforię. - Wiadomo, że nie mogę spocząć na laurach, bo w moim przypadku byłoby to katastrofalne i byłby to zupełny brak profesjonalizmu. Zdaję sobie sprawę, że mam dużo braków, ale staram się ciężko pracować i rozwijać się - podkreśla. - Siłą Denisa Gojko jest szybkość i na tym bazuje. Bardzo się cieszymy, że zdobył bramkę, ale w pewnym momencie było widać, że zaczął gasnąć. Dlatego też dokonałem zmiany. Do tego dochodzi jeszcze stres zawodnika, że pierwszy raz wyszedł w podstawowym składzie. Wierzę jednak, że w następnym spotkaniu starczy mu sił na więcej minut - komentował po wygranej z Górnikiem trener Wdowczyk. - Trener dobrze wie, jak wprowadzać do gry młodych zawodników. Gdybym w pierwszym meczu miał wystąpić od początku, to nie wiem, jakby to wyglądało - przyznaje sam piłkarz. W dwóch ostatnich spotkaniach obecnego sezonu Piast gra u siebie z Wisłą Płock, a na zakończenie z Cracovią na wyjeździe. 19-latek z pewnością pokaże się jeszcze i w tych meczach ze świetnej strony, tym bardziej, że już stał się jednym z ulubieńców gliwickiej publiczności, która wczoraj wiele razy skandowała jego imię i nazwisko. Po kapitanie zespołu Radosławie Murawski, to kolejny gliwiczanin i wychowanek w pierwszym zespole Piasta. Z Gliwic Michał Zichlarz