W ekstraklasowych spotkaniach "Kolejorz" z reguły lał Piasta, jak popadnie. Wyjątkiem był sezon 2015/16, który gliwiczanie skończyli na drugim miejscu. W pierwszym meczu obecnych rozgrywek, w lipcu, Lech też wysoko pokonał zespół z Gliwic, wygrywając u siebie 5-1. W niedzielę poznaniacy też kontrolowali przebieg gry i mieli kilka dobrych okazji do zdobycia bramki. Na przeszkodzie stawał jednak świetnie dysponowany Jakub Szmatuła, albo... poprzeczka. Po trafieniach Macieja Makuszwskiego czy w samej końcówce Denissa Rakelsa piłka lądowała właśnie tam. Po spotkaniu niezadowoleni byli zarówno jedni, jak i drudzy. - Myślę, że nie możemy być zadowoleni do końca z meczu z Lechem. Mogło być znacznie lepiej. Mimo tego, że goście mieli swoje sytuacje, to mogliśmy zrobić więcej, tym bardziej, że brakuje nam tych punktów - komentuje Martin Bukata. Były młodzieżowy reprezentant Słowacji po tym, jak trenerem zespołu z Gliwic został były selekcjoner Waldemar Fornalik, często jest ustawiany na pozycji bocznego pomocnika, gdzie wcześniej nie grał. Pomocnika Piasta pytamy, czy pasuje mu ta pozycja? - Gram tam, gdzie mnie trener postawi. Starałem się, jak mogłem. Nie jest tak, że będę sobie wybierał pozycję do grania - mówi słowacki pomocnik. Piast po 18 ligowych kolejkach ma na swoim koncie 18 punktów i zajmuje przedostatnią 15. pozycję. Z siedmiu ostatnich gier gliwiczanie przegrali jednak tylko raz, ale aż cztery razy w tym czasie zremisowali. O zwycięstwa w kolejnych ligowych grach nie będzie łatwo. Dlaczego? Bo Piast, w trzech pozostałych do końca roku kolejkach, ma wymagających rywali. W najbliższą sobotę jedenastka z Gliwic gra ze Śląskiem we Wrocławiu, za tydzień we wtorek u siebie z Legią Warszawa, a tegoroczne granie kończy starciem z Koroną w Kielcach, która u siebie wygrywa spotkanie za spotkaniem (7 wygranych na 9 gier). Michał Zichlarz, Gliwice Wyniki, terminarz i tabela Ekstraklasy