Wcześniej grał w Hiszpanii i słoweńskim FC Koper. "W Słowenii mało grałem i kiedy pojawiła się możliwość wyjazdu do Polski, pomyślałem - czemu nie spróbować w Piaście? Z perspektywy czasu muszę przyznać, że to była jedna z najlepszych decyzji w mojej krótkiej karierze"- ocenił 24-letni zawodnik, który pojawił się na Górnym Śląsku w lipcu 2017. Przyznał, że początki miał trudne, ale szybko się zaaklimatyzował w Polsce. "Każdy potrzebuje czasu, musiałem się przyzwyczaić do innego grania" - zaznaczył. W Piaście zaczynał w roli szybkiego skrzydłowego, potem trener Waldemar Fornalik przestawił go na środek linii pomocy. "To było dla mnie ważne. Lubię częsty kontakt z piłką, na nowej pozycji go mam, mogę się poruszać tam, gdzie chcę, każde dobre podanie podnosi moją pewność siebie" - powiedział zawodnik przebywający z drużyną na zgrupowaniu w tureckiej Antalyi. Zaznaczył, że wierzy, iż stać go na to, by być lepszym piłkarzem. "Muszę poprawić wiele rzeczy. Strzelać więcej goli, podejmować lepsze decyzje na boisku, dokładniej podawać" - wyliczył. Podczas świąteczno-noworocznej przerwy piłkarz odwiedził swoją ojczyznę. "U nas w grudniu było średnio 26 stopni. Moi znajomi i rodzina jedyne, co wiedzą o Polsce, to to, że jest tu zimno. Byli ciekawi wszystkiego. Kiedy pokazywałem im ujemne temperatury w Polsce, pytali jak to możliwe. Dla nich 10 stopni, to już zimno" - śmiał się Valencia. Mieszkając w Europie przywykł do chłodnych pór roku, chociaż - jak przyznał - "polskie" skrobanie zamrożonych szyb w samochodzie nie jest przyjemne. Podkreślił, że dobrze mu się żyje w Polsce. "To piękny kraj, ludzie na ulicach są sympatyczni, klub robi dla nas wszystko. Mam zamiar zabrać do Polski mamę na miesięczne wakacje. Trochę się boi zimna, więc pewnie będzie to latem" - powiedział. Jego zdaniem futbol jest sportem numer jeden w Ekwadorze, wiele klubów funkcjonuje na dobrym poziomie, potencjał piłkarski jest duży, ale niewykorzystany. Pomocnik gliwiczan był w kręgu zainteresowań selekcjonera reprezentacji Ekwadoru. "W internecie przeczytałem wtedy opinie podważającą sens powoływania zawodnika z kraju, którego mistrz przegrał w sparingu z ekwadorską Barceloną" - przypomniał pomocnik. Legia podczas ubiegłorocznego zgrupowania na Florydzie uległa Barcelonie SC 2:3. Ekwadorczyk po przyjeździe do Gliwic najpierw korzystał z cateringu, potem sam zajął się swoją kuchnią. "Gotuję dla siebie, czasem wychodzimy do restauracji z klubowymi kolegami. Kocham żurek. Nie potrafię go jeszcze przyrządzić, ale zanim wyjadę z Polski muszę się tego nauczyć" - zadeklarował wychowanek Realu Saragossa. Autor: Piotr Girczys