"Niestety, kontuzje Głowackiego, Sobolewskiego i Majdana sprawiły, że nie mogłem sprawdzić drużyny w najlepszym składzie, ale to, co widziałem, napawa optymizmem. Wisła będzie grała o mistrzostwo Polski" - stwierdził Petrescu. A taki cel przed nowym trenerem postawił Bogusław Cupiał, właściciel Wisła Kraków SSA. "On oczekuje tego, co wszyscy właściciele klubów - zwycięstw. Znam tę presję z Rumunii. Klubom ze Wschodu nie jest łatwo przebić się do czołówki europejskiej. Tylko Steaua Bukareszt i Crvena Zvezda Belgrad zdobyły Puchar Mistrzów. Ale problem wschodnich klubów jest wciąż ten sam - mają ambicje jak kluby z Europy Zachodniej, tylko dużo mniejsze pieniądze" - powiedział Petrescu. W osiągnięciu tego celu mają pomóc szkoleniowcowi piłkarze, których chce on ściągnąć z ligi rumuńskiej. "Ja ich znam i wiem, że przydaliby się Wiśle, pasują do jej gry. Co w tym złego? Mam wrażenie, że większość dziennikarzy doszukuje się w decyzjach trenerów różnych podtekstów. Zatrudniono mnie, żebym osiągał z Wisłą jak najlepsze wyniki. Prezesa nie interesuje, jak to zrobię. To ja jestem trenerem i ponoszę odpowiedzialność za zespół. Proszę na razie nie oceniać ani mnie, ani tych zawodników, których jeszcze nie widzieliście. Rozgrywki dopiero się zaczynają. Patrzę na niektórych graczy inaczej niż wy. Uważam, że Stolarczyk to jest bardzo dobry zawodnik, może najlepszy w Wiśle. I nikt nie pracuje tak dobrze, jak Gołoś" - stwierdził. Obawy budzi jednak doświadczenie trenerskie Rumuna, które może okazać się niewystarczające. "Miałem dziewięć lat, kiedy zapisałem się do Steauy. Dwóch trenerów traktuję jak ojców. Pierwszym był w reprezentacji Rumunii Anghel Iordanescu, drugim Glenn Hoddle, który sprowadził mnie do Chelsea. Co mam panu powiedzieć? Gdzie, z kim i jak długo grałem? Przez trzy lata byłem trenerem Sportulu, a przez rok asystentem. Czy ktoś pyta o doświadczenia Marco van Bastena, Juergena Klinsmanna, Ronalda Koemana, czy Franka Rijkaarda? A oni trenują najlepsze reprezentacje lub kluby" - powiedział Petrescu.