W 1960 r. słynny brazylijski klub Santos przyjechał na tournée po Europie. Miał w drużynie mnóstwo olśniewających gwiazd, a najbardziej rozchwytywaną był oczywiście Pele, który dwa lata wcześniej zdobył w Szwecji pierwsze mistrzostwo świata z "Canarinhos". Na trasie tournée pojawiła się też Polska. 25 maja 1960 r. w obecności 100 tysięcy widzów odbył się na Stadionie Śląskim mecz, w którym kadra PZPN zagrała z Santosem. To było fantastyczne widowisko zakończone wygraną gości 5-2, choć w pewnym momencie było już 5-0. Dwa gole zdobył sam Pele, który gratulował występu naszemu bramkarzowi, Edwardowi Szymkowiakowi: Zmarł słynny Pele. Miał 82 lata - Dawno nie napracowałem się jak w tym meczu. Brazylijczycy okazali się nie tylko skończonymi technikami, ale i niezwykle groźnymi bombardierami. Niemal wszystkie piłki strzelali fałszem. Nie wiedziałem dosłownie jak bronić: chwytać czy odbijać? - retorycznie po meczu pytał Szymkowiak. Okazało się, że porażka 2-5 nie była aż tak niekorzystna na tle innych wyników, które osiągnął Santos podczas rzeczonego tournée. Dwa dni po meczu na Stadionie Śląskim Brazylijczycy rozgromili czołowy niemiecki zespół TSV 1860 Monachium aż 9-1, a trzy dni później Anderlecht - 6-0. Ze swoją największą gwiazdą odwiedził siedem krajów (Belgię, Polskę, NRF, Włochy, Francję, Hiszpanię i Maroko. Rozegrał 18 meczów. 15 wygrał, 1 zremisował i dwa przegrał (z Barceloną oraz Fiorentiną). To działo się po meczu na Stadionie Śląskim. Absolutną i niesamowitą ciekawostką jest natomiast to, że trzy dni przed meczem z kadrą PZPN, Pele i jego koledzy wizytowali mecz ligi polskiej! Na najwyższym szczeblu rozgrywek, w ówczesnej I lidze, 22 maja 1960 r. w Warszawie przy Łazienkowskiej zmierzyli się absolutni giganci polskiej ligi - Legia podejmowała Wisłę Kraków! Był to mecz lidera z wiceliderem, a zawodnicy słynnego Santosu z Pelem na czele zasiedli na specjalnie ustawionych krzesłach przed lożą honorową, jak czytamy na stronie Legia.net. Goście z pewnością nie mogli być zachwyceni poziomem widowiska (padł remis 1-1 po bramkach Lucjana Brychczego i Stanisława Śmiałka), dlatego kibice w żartach prosili, by przetłumaczyć Pelemu, że Legia jako wojskowy klub wystawiła do gry poborowych, którzy z powodu słabego stanu zdrowia... nie nadawali się do służby. Królowi futbolu nie przypadła do gustu publiczność zgromadzona na stadionie Legii. Miał stwierdzić, że jest zbyt mało żywiołowa i chłodna. Z kolei uczestnik mistrzostw świata 1938 r., legendarny obrońca Henryk Martyna skomentował, że cieszy się z remisu: "Przed przerwą Wisła przeważała po przerwie lepsza była Legia. Jako krakowianin i jednocześnie były gracz Legii cieszę się, że wynik meczu poszedł krakowskim targiem". Na ligowej mecie Wisła była ósma, a Legia druga. Każdy ze stołecznych zawodników otrzymał w nagrodę radioodbiornik tranzystorowy Elektra oraz kilka ciepłych słów w klubowym sprawozdaniu. Maciej Słomiński, INTERIA