Goście z Krakowa przystąpili do meczu na Łazienkowskiej pod wodzą Kazimierza Moskala, który w poniedziałek zastąpił trenera Franciszka Smudy. Wisła pozostawała bez zwycięstwa w tym roku, spadła na szóste miejsce i - mimo dobrego występu - nie zdołała zakończyć tej niekorzystnej serii w starciu z Legią. Wszystko za sprawą samobójczej bramki w 90. minucie Słoweńca Jovicia, sprowadzonego do Wisły w trakcie zimowej przerwy. W niedzielny wieczór w stolicy wiślacy dwukrotnie obejmowali prowadzenie - najpierw za sprawą Łukasza Burligi (wyrównał Michał Żyro), a w 48. minucie po strzale z rzutu karnego Pawła Brożka. Doświadczony napastnik zdobył dwunastą bramkę w sezonie. Remisem 2-2 zakończył się także drugi niedzielny mecz, w którym walcząca o utrzymanie, czternasta w tabeli Korona podzieliła się punktami ze Śląskiem Wrocław. Na gola Marco Paixao dwukrotnie odpowiedział Jacek Kiełb (w 26. i 33. minucie), ale na początku drugiej połowy jeden punkt zapewnił gościom Robert Pich. Obecny szkoleniowiec kieleckiej drużyny Ryszard Tarasiewicz przez wiele lat był związany z klubem z Wrocławia jako piłkarz, a później jako trener. Liderem rozgrywek pozostała Legia, która ma 46 punktów. Szansy zmniejszenia straty do obrońców tytułu nie wykorzystał Lech. Piłkarze dotychczasowego wicelidera przegrali w sobotę w Bydgoszczy 0-1. W przerwie zimowej wydawało się, że nic nie uratuje przed spadkiem Zawiszy, który wówczas miał zaledwie 9 pkt. Tymczasem w tym roku zespół z Bydgoszczy spisuje się znakomicie. W pięciu meczach nie stracił gola, zdobył jedenaście punktów. Tym razem drużyna Mariusza Rumaka wygrała u siebie 1-0 z byłym zespołem tego trenera, grającym bez pauzującego za kartki Łukasza Trałki, jednego z liderów "Kolejorza". Najważniejsze dla losów meczu wydarzenia miały miejsce w pierwszej połowie. Już w 25. minucie czerwoną kartkę (drugą żółtą) zobaczył pomocnik Lecha Arnaud Djoum, Kameruńczyk z belgijskim paszportem. Osiem minut później bydgoszczanie wykorzystali grę w przewadze, a bramkę - jak się okazało na wagę zwycięstwa - zdobył sprowadzony zimą Chorwat Josip Barisić. Z dorobkiem 20 punktów Zawisza wciąż zajmuje ostatnie miejsce, ale w przypadku podtrzymania dobrej serii ma realne szanse zachowania ligowego bytu. Tymczasem Lech (40 pkt) nie dość, że ma coraz większą stratę do Legii, to na dodatek został wyprzedzony przez Jagiellonię (41). Zespół z Białegostoku wygrał u siebie z Górnikiem Łęczna 2-1 po dwóch golach Mateusza Piątkowskiego (pierwszy po pięknym strzale z ponad 30 metrów), który z 14 trafieniami ponownie prowadzi w klasyfikacji strzelców Ekstraklasy. Jedyna bramka dla gości to dzieło wyróżniającego się w tym sezonie Grzegorza Bonina. W innym sobotnim spotkaniu padło aż sześć bramek. Górnik Zabrze, chociaż prowadził do przerwy 3-1, ostatecznie zremisował u siebie z Podbeskidziem Bielsko-Biała 3-3. Dwie bramki dla gospodarzy, obie z rzutów karnych, zdobył Mariusz Magiera, a jedną Rafał Kosznik. Tymczasem dla "Górali" dwa trafienia zaliczył Damian Chmiel, zaś jedno Bartosz Śpiączka. Tradycyjnie dwa spotkania rozegrano w piątek. Niepokonana w tym roku Lechia Gdańsk wygrała na wyjeździe ze słabo spisującą się ostatnio Pogonią Szczecin 1-0 po błędzie defensywy i golu w 19. minucie Sebastiana Mili, powołanego do reprezentacji Polski na mecz eliminacji ME 2016 z Irlandią w Dublinie. Gdańszczanie awansowali na ósme miejsce w tabeli (32 pkt), a Pogoń, która od 78. minuty musiała grać w dziesiątkę (czerwona kartka Maksymiliana Rogalskiego) jest dwunasta (29). Pod Wawelem Cracovia wygrała z Piastem Gliwice 3-1 i przesunęła się na 13. miejsce. Gospodarze prowadzili po samobójczym golu Brazylijczyka Heberta. Na początku drugiej połowy wyrównał Kamil Wilczek, ale później bramki zdobywali już tylko podopieczni Roberta Podolińskiego - Łotysz Deniss Rakels i sprowadzony zimą reprezentant Słowacji Erik Jendrisek. 24. kolejkę zakończy poniedziałkowy mecz PGE GKS Bełchatów z Ruchem Chorzów.Wyniki, terminarz i tabela T-Mobile Ekstraklasy