Najpierw będzie sporo współczucia dla Cupiała, że grajkowie Wisełki niewdzięcznicy (a ja go akurat nie żałuję, bo skoro więcej ma chłop dolarów jak ruscy wojska, to niech się chociaż raz na rok czymś pomartwi). A potem będzie roztrząsanie po raz setny, czy taki gość jak Jacek Zieliński pasuje do takiej drużyny jak Legia Warszawa (w pięciu meczach ledwo sześć oczek, fani boją się już spadku do drugiej dywizji, ale by się Polska uradowała!). Pan Mariusz Walter, szef tej niewesołej kompanii wezwał ostatnio swego podwładnego, by przedstawił własny punkt widzenia na to co się w szatni wyprawia. Otóż gdybym był Jackiem Zielińskim, odpowiedziałbym prezesowi następująco: "Szanowny Panie Prezesie. Od początku powtarza Pan, jak bardzo na nas liczy i jak my powinniśmy się Panu odwdzięczyć dobrą grą. Niestety, nie mam w szatni posłuchu i to przez Pana, a dokładnie przez TVN... Kilka dni temu podszedł do mnie po treningu jeden zawodnik, był to Egipcjanin albo Gwatemalczyk, bo mówił w nie znanym mi języku (na szczęście zrozumiałem na migi). I zapytał jak on ma wierzyć w Pana, skoro Pan nie wierzy w niego. Dał przykład: w czwartek walczyliśmy o Puchar UEFA dla nas i miliony euro dla Pana. Tymczasem TVN wcale w nas nie wierzył i zamiast meczu dał film "Bez śladu" (treść: "Jack poszukuje dr Sardo, neurochirurga. W ciągu miesiąca poprzedzającego zniknięcie żyła ona w ogromnym stresie, problemy dotyczyły zarówno sfery zawodowej jak i prywatnej. Miała zeznawać w procesie lekarza oskarżonego o błąd w sztuce. Próbowała również skontaktować się ze swoim dzieckiem, które porzuciła będąc jeszcze nastolatką"). Namigałem gościowi, że to niemożliwe żeby ktokolwiek pokazywał taki szajs i wywaliłem za drzwi. Ale zaraz wrócił oknem. I miguje mi, że na TVN 7 dali "Niesamowite historie". O jakimś scenarzyście Jacku, który jest utalentowany, dostaje pracę w telewizji, ale nie zdąża na czas". Wskutek tego wszystkiego, Panie Prezesie, podaję się do dymisji. A to głównie z tego powodu, że od tego całego trenowania Legii bardzo bolą mnie ostatnio ręce."