Zagłębie wiosną awansowało z ostatniego na 11. miejsce w tabeli i jest już w zasadzie pewne utrzymania. Co pan zrobił, że udało się w tak krótkim czasie odmienić drużynę, którą wielu skazywało na spadek? Jest pan cudotwórcą? Pavel Hapal: To nie żadne czary, ale efekt ciężkiej pracy, która zaczęła się już w listopadzie i trwa do dziś. Najwięcej harówki było w czasie przerwy zimowej, ale bardzo dobrze wykorzystaliśmy ten okres. Jeśli to tylko ciężka praca, to jak udało się panu zmotywować zawodników, którzy jesienią zdobyli 13 punktów, a wiosną w 10 spotkaniach już 20 i w każdym meczu walczą do ostatniej minuty? P.H.: Piłkarze cały czas mocno angażują się w treningi, wiedzą, o co grają i bardzo chcą utrzymać drużynę w ekstraklasie. Motywacji na pewno im nie brakuje, co zresztą pokazują w każdym spotkaniu. Spory wpływ na zespół miały z pewnością transfery. Tacy gracze, jak Adam Banaś, Jiri Bilek czy Paweł Widanow mocno zmienili oblicze drużyny. Jak pan ocenia ich dotychczasową postawę? P.H.: Oni rzeczywiście byli bardzo dużym wzmocnieniem, ale to samo mogę powiedzieć o wszystkich graczach sprowadzonych zimą do klubu. Na pewno podnieśli konkurencję na poszczególnych pozycjach, a to bardzo istotne, żeby zawodnicy wzajemnie się mobilizowali. Pomaga to i na treningach, i w czasie meczu. Wielu kibiców Zagłębia domaga się jednak wprowadzenia do pierwszej jedenastki klubowej młodzieży. Choć ostatnio od pierwszej minuty grał choćby Adrian Rakowski, a Arkadiusz Woźniak wchodził w końcówkach, to jednak częściej stawia pan na doświadczenie... P.H.: Wiek nie ma dla mnie żadnego znaczenie, a liga nie jest też miejscem na eksperymenty. Od pierwszej minuty będą grać najlepsi, niezależnie od doświadczenia. Rakowski występował wcześniej regularnie, ale popełnił kilka błędów. Nie skreśliłem go jednak, a w ostatnich meczach z Koroną Kielce i Lechią Gdańsk choć nie strzelił bramki, to zagrał już naprawdę dobrze. Seria pięciu zwycięstw z rzędu robi wrażenie. Pilnuje pan żeby zawodnikom nie przewróciło się w głowach, czy też może stara się pan jeszcze bardziej rozbudzić w nich ambicję i wolę walki? P.H.: Piłkarze do każdego spotkania podchodzą bardzo mocno skoncentrowani. Do końca sezonu każdy mecz będziemy traktować, jakby miał nam dać utrzymanie. Nie kalkulujemy, staramy się budować drużynę z charakterem. Zagłębie praktycznie zapewniło sobie utrzymanie. Czy myśli pan już o kolejnym sezonie, wzmocnieniach i ewentualnych zmianach w zespole? P.H.: Tak, myślimy już o kolejnych rozgrywkach i ewentualnych transferach, ale na pewno nie będzie ich wiele. Jeśli jakieś zmiany nastąpią, to raczej kosmetyczne. W najbliższym spotkaniu zagracie u siebie z PGE GKS Bełchatów, który jest niżej w tabeli. Jak będą wyglądały przygotowania do meczu, którego będzie faworytem... P.H.: Trenujemy bez przerwy aż do niedzieli. Uważam, że Bełchatów to bardzo dobra drużyna, która jednak swojej niezłej gry nie przekłada na osiągane wyniki. Tak było np. w meczu ze Śląskiem Wrocław, który mimo kilku dogodnych sytuacji przegrała 0:1, tracąc bramkę z rzutu karnego. Przyjadą do Lubina z myślą o zdobyciu trzech punktów, ale my także chcemy wygrać, dlatego sądzę, że kibiców czeka niezwykle ciekawe spotkanie. Rozmawiał: Michał Ciepielski