Lechia licencję miała zawieszoną już w grudniu, ale spłaciła część zaległości, a z Ruchem Chorzów zawarła ugodę w kwestii płatności za pomocnika Tomasza Wójtowicza. Rata za transfer miała wpłynąć do 10 lutego, ale na koncie pierwszoligowca pojawiły się tylko jakieś grosze, więc licencja Lechii znów została zawieszona. Klub stanął pod ścianą i wydawało się, że niegospodarność i życie na kredyt w końcu zostaną ukarane, ale wtedy pomocną dłoń wyciągnęła... Ekstraklasa SA. Spółka przelała gdańszczanom część pieniędzy, które powinni otrzymać dopiero po zakończeniu sezonu, więc wypłacono Lechii coś w stylu zaliczki. Tyle tylko, że to działanie bez precedensu, które może pociągnąć za sobą wielkie konsekwencje, a już dziś sprawia, że część klubów może czuć się oszukanych. Co prawda władzom Ekstraklasy SA nie można zarzucić słabości wobec klubu z Gdańska, bo bardziej ratowali własną skórę (gdyby licencja Lechii wciąż była w zawieszeniu, to Ekstraklasa musiałaby płacić Canal+ karę za walkowery), ale decyzja o przekazaniu zaliczki jest bardzo niesprawiedliwym i niebezpiecznym precedensem. Ekstraklasa. Złamane zasady fair-play Wyobraźmy sobie teraz sytuację działaczy np. Puszczy Niepołomice. Klub z małego miasteczka, z niewielkim budżetem, ale sportowo i organizacyjnie robiący wszystko, by do Ekstraklasy pasować. Płacą na czas, transfery przeprowadzają na miarę swoich możliwości, pilnie wypełniają warunki licencyjne. I właśnie ta Puszcza o utrzymanie walczy z Lechią Gdańsk, który wzmacnia skład Tomaszem Wójtowiczem, choć okazuje się, że na taki transfer jej nie stać. Ale w Gdańsku nikogo to nie obchodzi - Wójtowicz jest pełnoprawnym członkiem drużyny i przykładem na to, że w polskiej Ekstraklasie można żyć ponad stan. Na straży takiego patologicznego wydawania pieniędzy powinna jednak stać Ekstraklasa i jej surowe wymogi licencyjne. Tymczasem co robi strażnik piłkarskiego fair-play? Wspiera rozrzutność Lechii i ratuje ją zaliczką. A na to wszystko z boku patrzą działacze Puszczy. Gdyby wszystko było w zgodzie z fair-play, to Lechia dziś nie zagrałaby z Zagłębiem Lubin, przegrałaby walkowerem i wciąż byłaby w tabeli za ekipą z Niepołomic. A tak, dzięki pomocy Ekstraklasy S.A., może wyprzedzić Puszczę, która choć niezbyt bogata, to jednak gra zgodnie z zasadami. A idąc dalej - co będzie, jeśli na koniec to Lechia - przy wsparciu Ekstraklasy - utrzyma się w lidze, a spadnie z niej Puszcza lub jakikolwiek inny klub? A jak jeszcze decydująca bramkę zdobędzie Wójtowicz, czyli piłkarz, na którego Lechię nie było stać, ale zasponsorowała ją zaliczka z Ekstraklasy? Ekstraklasa S.A. właśnie dała zielone światło na życie na kredyt. Pozwoliła, by Lechia wzmocniła się, choć nie było jej na to stać. Sprawiła, że kiedyś może pojawić się zarzut, iż utrzymanie gdańszczan (a co za tym idzie - zdegradowanie innego zespołu) odbędzie się właśnie dzięki wsparciu tych, którzy z patologią w polskiej piłce powinni walczyć. Piotr Jawor