Sezon 2024/2025 w Ekstraklasie dobiegł końca. Jeszcze przed jego rozpoczęciem Legia Warszawa - jak co roku - była jednym z głównych kandydatów do mistrzostwa. W rzeczywistości stołeczny klub ostatecznie zajął dopiero piąte miejsce w tabeli. Ostatni tytuł mistrza Polski warszawska drużyna zgarnęła w 2021 roku. Kiepski wynik na krajowym podwórku był jednym z powodów, dla których w niedzielę 25 maja Legia rozstała się z Goncalo Feio. Portugalczykowi nie pomogły nawet ćwierćfinał Ligi Konferencji Europy oraz zdobycie Pucharu Polski. Media przekazywały, że w ostatnich dniach 35-latek był bliski złożenia podpisu na propozycji przedłużenia kontraktu, lecz ostatecznie obu stronom nie udało się osiągnąć porozumienia. "Informujemy, że podjęliśmy decyzję o zakończeniu współpracy. Trener Goncalo Feio nie będzie prowadził drużyny Legii Warszawa w kolejnym sezonie. W najbliższych dniach przekażemy kolejne informacje" - przekazał klub. To dlatego Mioduski zwolnił Feio. Utarł mu nosa Kibice i eksperci od razu zaczęli się zastanawiać, dlaczego drogi Goncalo Feio i Legii Warszawa musiały się rozejść, skoro za portugalskim szkoleniowcem wstawiał się nawet sam dyrektor sportowy, czyli Michał Żewłakow. Rąbka tajemnicy w tej sprawie uchylił ostatnio Łukasz Olkowicz. Z informacji dziennikarza "Przeglądu Sportowego Onet" wynika, że 35-latek postawił się... Dariuszowi Mioduskiemu w ostatniej kolejce Ekstraklasy, w której Legia zremisowała 2:2 ze Stalą Mielec. W tym meczu Feio zadecydował, że przez całe 90 minut z ławki rezerwowych nie podniesie się Mateusz Szczepaniak. Okazuje się, że kontrakt 18-latka przedłużyłby się automatycznie, gdyby piłkarz wszedł na murawę na kilkadziesiąt minut. Tak się jednak nie stało, przez co teraz warszawski klub nie może decydować o jego przyszłości, a ściągnięciem Szczepaniaka interesuje się ponoć Widzew Łódź. Według Olkowicza ta decyzja Goncalo Feio rozwścieczyła prezesa Legii. Oprócz tego dziennikarz cytowanego źródła podkreślił, że "punktów zapalnych w ostatnich tygodniach było więcej", mając na myśli wątpliwości Portugalczyka co do Kacpra Tobiasza jako "jedynki" w bramce Legii czy chęci zakończenia współpracy z szefem działu motoryczno-medycznego Bartoszem Bibrowiczem, fizjoterapeutą Bartoszem Kotem i klubowym lekarzem Mateuszem Dłutowskim. Wszystko to sprawiło, że Mioduski postanowił rozstać się z Goncalo Feio.