Josue Pesqueira kończy trzyletni etap kariery w Legii Warszawa. Jego kontrakt wygasający 30 czerwca nie zostanie przedłużony. Potwierdzenie przyszło ze strony samego zawodnika, który jako pierwszy zabrał publicznie głos. We wtorek nagrał filmik na Instagrama, w którym pożegnał się z kibicami. Niedługo później przyszedł jednak czas na ostrzejsze słowa. Portugalczyk udzielił wywiadu swojemu rodakowi Rodrigo Coimbrze dla Flashscore, w którym nie szczędził gorzkich słów dla niewymienionych z nazwiska pracowników klubu. Josue: "Byłem zmęczony sytuacjami w Legii" - Gdybyś spytał, dlaczego nie dostałem oferty przedłużenia umowy albo dlaczego nie zdecydowałem się na przedłużenie... to nie ma nic wspólnego ze względami zawodowymi, tylko personalnymi. Są w tym klubie ludzie, z którymi się nie identyfikuję, oni ze mną też. A kiedy tak jest, każdy idzie w swoją stronę. Klub będzie trwał beze mnie, pewnego dnia nie będzie też tych ludzi i takie jest życie - powiedział. Nawiązał także do zwolnienia Kosty Runjaicia z 9 kwietnia. Jak przekonuje, nie wynikało ono z kwestii czysto merytorycznych. - Mój trener stracił pracę i jeśli mnie spytasz, czy przez wyniki sportowe, to muszę powiedzieć: nie. Miał problem i stracił pracę. A teraz odchodzi osoba, której ufał najbardziej w drużynie. Dla mnie też był najbardziej zaufany. Ale spokojnie. Wiem, że dalej będę grał w piłkę, dalej będę się dobrze bawił i dalej będę sobą - podkreślił. Josue odchodzi z Legii, nie zostanie w Polsce. "Potrzebuję zmiany krajobrazu" Jak dodał, od jakiegoś czasu musiał się zmagać z rzucanymi ze strony klubu kłodami pod nogi. - Jeśli chodzi o kozła ofiarnego: kiedy coś idzie nie tak, to oczywiście od tego jestem, już się przyzwyczaiłem. Od stycznia miałem do czynienia z takimi sytuacjami w klubie, które miały mnie powalić, że mógłbym napisać książkę [...] W ostatnim meczu przeciwko Jagiellonii (1:1), pewna osoba w klubie poszła do trenera i zrzuciła na mnie winę przy straconym golu. Zachęcam każdego, by zobaczył tego gola i jaka była moja w nim wina - zaskoczył. Josue nie sięgnął wtedy wślizgiem dłuższego podania rywali, które przeszło linię pomocy Legii i napędziło kontrę "Jagi", ale 33-latek nie był bezpośrednio zamieszany w utratę gola. Stwierdził, że nie zamierza pozostać w Polsce, ale też prawdopodobnie nie wróci do Portugalii na stałe. Pojawi się w niej na urlopie, ale dalszą karierę poprowadzi poza ojczyzną. - Potrzebuję zmiany krajobrazu. Jak mówiłem, jestem psychicznie zmęczony, to nie były łatwe trzy lata - zakończył.