Po porażce Lecha Poznań i remisie Śląska Wrocław, a także ze świadomością, że jeden z zespołów lub nawet dwa stracą punkty w meczu Jagiellonia Białystok - Raków Częstochowa, Legia przystąpiła do spotkania z ŁKS, który nie wygrał od 20 sierpnia, a zmiana trenera nie przynosi efektów. Gdyby zespół ze stolicy wygrał, miałby punkt straty do Lecha i siedem do Śląska, a do tego zaległe spotkanie. Mógłby więc być blisko drugiej w tabeli Jagiellonii. Tymczasem legioniści do przerwy przegrywali 0:1. - W pierwszej części zagraliśmy beznadziejnie. Cześć zawodników zupełnie nie spisała się na poziomie Legii. Zdecydowanie zbyt łatwo straciliśmy bramkę. Dlatego byłem bardzo rozczarowany postawą zawodników - przyznał trener Runjaić. - Przed meczem jasno mówiłem, że nie ma opcji zremisować lub przegra. Trener Legii: Zawodnicy zobaczyli moją inną twarz W drugiej połowie jego podopieczni przeważali, mieli mnóstwo okazji - m.in. trzy poprzeczki słupek, ale zdobyli tylko jedną bramkę. Zremisowali z ŁKS i nie awansowali w tabeli. - Remis jest bardzo rozczarowujący, jestem zawiedziony. Zawodnicy w szatni po meczu zobaczyli moją inną twarz niż zwykle - twierdzi Runjaić. Nad szkoleniowcem powoli zbierają się czarne chmury. Ostatnio jego zespół odpadł z Pucharu Polski. Strata w lidze do Śląska nie maleje. Jedynie w Lidze Konferencji Europy ma szanse na sukces i wyjście z grupy. - Nie zaprezentowaliśmy odpowiedniego poziomu. To jest nie do pomyślenia. ŁKS zagrał fantastyczny mecz, ale to my straciliśmy dwa ważne punkty w walce o mistrzostwo - uważa trener Legii. - Jeżeli jednak ktoś chce zrzucać winę na zawodników, to powinien kierować pretensje do mnie, bo ja ponoszę odpowiedzialność za ten wynik. Czekają nas ważne wewnętrzne rozmowy - dodał.