Marcin Robak, Kamil Wilczek, Tomasz Frankowski, Robert Lewandowski, Paweł Brożek, Piotr Reiss, Grzegorz Piechna, Maciej Żurawski - to Polacy, którzy w XXI w. zdobywali koronę króla strzelców. Dziś jednak żaden z naszych napastników nie jest w stanie nawet zbliżyć się do ich wyniku, a o sile ofensywnej większości drużyn stanowią obcokrajowcy. W zakończonym właśnie sezonie po koronę króla strzelców sięgnął Efthymis Koulouris z Pogoni Szczecin, który zdobył 27 goli. Drugie miejsce w klasyfikacji zajął Szwed Mikael Ishak z Lecha Poznań (21 bramek), a trzecie Fin Benjamin Kallman z Cracovii (18). Gdyby z kolei ułożyć podium z najskuteczniejszych Polaków w Ekstraklasie, to przedstawiałoby się ono następująco: Piotr Wlazło (10 goli) oraz Sebastian Bergier i Bartosz Kapustka (po 9). Kłopot ze skutecznością Polaków w Ekstraklasie w tym sezonie eksplodował z wielką siłą, ale z tym problemem polska piłka boryka się od lat. Co prawda reprezentacja opiera się na Robercie Lewandowskim, Karolu Świderskim, czy Krzysztofie Piątku, ale w Ekstraklasie od lat jest ogromna ofensywna posucha - w ostatnich ośmiu sezonach po koronę króla strzelców sięgali bowiem tylko obcokrajowcy, choć np. przed dwoma laty do jej zdobycia wystarczyło 16 bramek. Dziś jest to jednak poziom nieosiągalny dla któregokolwiek z polskich snajperów, grających w Ekstraklasie. - Kiedyś w większości zespołów z przodu biegał ktoś, na kim można było oko zawiesić, a dziś wielu zawodników jest na dobrym poziomie, ale brakuje perełek, wybitnych piłkarzy. Niektórzy mają przebłyski, ale generalnie problem jest bardzo duży - mówił Interii Sylwester Czereszewski, król strzelców z sezonu 1997/1998, który po koronę sięgał wraz z Arkadiuszem Bąkiem i Mariuszem Śrutwą (wszyscy mieli po 14 goli). W tej sytuacji ogromnym pocieszeniem jest fakt, że najskuteczniejsi polscy napastnicy dobrze radzą sobie za granicą - Robert Lewandowski obecnie zajmuje drugie miejsce w klasyfikacji strzelców La Liga, także drugi w w Turcji jest Krzysztof Piątek. PJ