Końcówka meczu Górnik - Termalica była szalona, gdyż obie drużyny rzuciły wszystko na jedną szalę i chciały wygrać spotkanie i być dalej w grze o utrzymanie w PKO Ekstraklasie. Trwała zacięta wymiana ciosów, po której zawodnicy kilkukrotnie domagali się rzutów karnych dla swoich drużyn. Sędzia Sebastian Jarzębak miał zatem ręce pełne roboty, a jego decyzje wzbudziły spore kontrowersje. W 90. minucie po kontrataku Termaliki piłkę z własnego pola karnego wybijał jeden z defensorów Górnika Łęczna. Pech chciał, że futbolówka trafiła w rękę Rubena Lobato, który znajdował się w bliskiej odległości. Z racji tego, że piłka była nieoczekiwana i wybita z bliskiej odległości, to sędzia Sebastian Jarzębak nie zdecydował się na podyktowanie rzutu karnego. Jego decyzja była jak najbardziej prawidłowa, a dodatkowym argumentem za brakiem przewinienia jest fakt, że Hiszpan został nabity przez swojego współpartnera. Janusz Gol chciał rzut karny, a dostał czerwoną kartkę W pierwszej minucie doliczonego czasu gry piłkarze Górnika Łęczna wykonywali rzut rożny. Do dośrodkowanej piłki próbował wyskoczyć Janusz Gol, który w tym momencie został pchnięty w plecy przez Sebastiana Boneckiego i upadł na murawę. Mający już czystą pozycję zawodnik Termaliki wybił piłkę i rozpoczął się kontratak. Niestety, ale realizator nie pokazał powtórki z tego zdarzenia, a w pierwsze tempo wydawało się, że należał się rzut karny dla Górnika Łęczna. Gol wyskakując do główki został pchnięty, przez co został wytrącony z równowagi i upadł na murawę. Ciekawe, jak ocenili to sędziowie. Być może uznali to za zbyt delikatne pchnięcie, jednak widoczna jest tutaj spora siła. Co ciekawe, gdy arbiter przerwał grę to ukarał Janusza Gola żółtą kartką za dyskusję i gracz Górnika musiał opuścić murawę, gdyż było to jego drugie napomnienie w tym meczu. Co działo się w ostatniej kolejce naszej Ekstraklasy - sprawdź w naszym programie wideo! Kontrowersje w Ekstraklasie. Termalice należał się rzut karny? W piątej minucie doliczonego czasu gry, po dośrodkowaniu z rzutu rożnego, piłka trafiła w rękę Kryspina Szcześniaka, który wyskoczył do futbolówki we własnym polu karnym. Sędzia Sebastian Jarzębak nie zdecydował się odgwizdać przewinienia i wskazał ponownie na rzut rożny, co nie spodobało się zawodnikom Termaliki. Arbiter natychmiast zasygnalizował, że sytuację analizują sędziowie VAR, których funkcję pełnili Krzysztof Jakubik i Michał Obukowicz. Po niespełna minucie padła decyzja, że nie będzie rzutu karnego. Kluczowym aspektem w ocenie tej sytuacji jest zadanie sobie pytania, czy ręka Szcześniaka była ułożona naturalnie. Z pewnością ile osób, tyle opinii. Osobiście uważam, że w pierwszej fazie ręka była nienaturalnie ułożona, lecz później zmierzała w kierunku ciała. Dodatkowo chwilę przed kontaktem piłki z ręką, zawodnik Górnika zderzył się ze współpartnerem i rywalem, przez co stracił kontrolę nad ciałem. Moim zdaniem decyzja sędziów jest kontrowersyjna i nie jest ewidentna, aby mógł interweniować VAR. Gdyby w tej sytuacji z boiska była podyktowana "jedenastka", to wówczas sędziowie VAR najpewniej podtrzymaliby tę decyzję. Ogromna kontrowersja w Ekstraklasie. VAR wezwał sędziego, a ten nie zmienił swojej decyzji! W ostatniej akcji meczu Górnik - Termalica doszło do ogromnej kontrowersji w polu karnym Górnika Łęczna. Po zamieszaniu strzał z bliskiej odległości oddał Kacper Śpiewak. Interwencję podjął Kryspin Szcześniak, którzy rzucił się na ziemię, aby zablokować strzał lecący w kierunku bramki. Piłka odbiła się najpierw od jego ciała, a następnie trafiła go w rękę, która miała amortyzować upadek. Sędzia Jarzębak nie zdecydował się na odgwizdanie rzutu karnego dla Temaliki, a Górnicy ruszyli z kontrą, po której arbiter zakończył mecz. Natychmiast po końcowym gwizdku sędzia zasygnalizował, że trwa analiza VAR. Po kilku chwilach arbiter wykonał znany wszystkim gest ‘telewizora’ i pobiegł do monitora VAR. Po obejrzeniu powtórek sędzia Jarzębak nie zmienił swojej decyzji i zakończył mecz przy wyniku 1-1. Z pewnością interwencja sędziów VAR jest bardzo ciekawa. Zgodnie z zasadami, VAR reaguje w przypadku oczywistych błędów, a zatem Krzysztof Jakubik i Michał Obukowicz musieli uznać, że należał się rzut karny dla Termaliki. Mimo to sędzia boiskowy pozostał przy swojej pierwotnej decyzji i nie odgwizdał "jedenastki". Być może arbiter Jakubik wyciągając wnioski po meczu Lech - Legia, gdzie będąc na VAR nie zainterweniował w ostatniej akcji meczu. Być może właśnie dlatego wolał prewencyjnie zawołać swojego kolegę do monitora w celu przeprowadzenia wideoweryfikacji. Sytuacja z pewnością jest kontrowersyjna. Z jednej strony możemy mówić, że ręka podpierała ciało, a piłka odbiła się od klatki piersiowej, więc amortyzowała upadek i nie ma mowy o rzucie karnym. Niestety, ale jest to tzw. parada obronna, gdyż Szcześniak rzucił się na ziemię, aby zablokować strzał lecący na bramkę. Na jego szczęście piłka odbiła się od klatki piersiowej, a następnie nie leciała już w kierunku bramki i trafiła go w rękę. W związku z tym nie należał się rzut karny dla Termaliki. Gdyby w tym przypadku piłka po kontakcie z klatką piersiową leciała w stronę bramki i trafiła w rękę, to wówczas mielibyśmy rzut karny. Taka sama decyzja byłaby w przypadku , gdy piłka bezpośrednio uderzyłaby w rękę naturalnie ułożoną i amortyzującą upadek (tzw. ręka podpierająca).