Trudno winić trenera za to, że w obronie postawił na Steve'a Kapuadiego, który kilka dni wcześniej był jeśli nie najlepszym, to na pewno wyróżniającym się piłkarzem w rywalizacji z Ruchem Chorzów. I generalnie Francuz z każdym miesiącem w Legii wyrastał na ostoję defensywy wicemistrzów Polski. Pewnie sam Kosta Runjaić przecierał oczy ze zdumienia co wyprawiał ten zawodnik w pierwszej połowie spotkania. Nie mniejszym zaskoczeniem na minus była zapewne postawa bramkarza numer 1 Legii, czyli Kacpra Tobiasza. Trudno przewidzieć czy akurat tego dnia bramkarzowi warszawskiej drużyny przytrafią się takie klopsy. Ale można, a nawet trzeba zadać sobie pytanie jak to możliwe, że trener aż tak przeszacował możliwości Quendrima Zyby. Nawet w przedmeczowym wywiadzie, bez zmrużenie oka zapewniał, że po tym, co widział na treningach, jest pewny, iż Kosowianin jest gotowy do gry w pierwszym składzie. Okazało się to kompletnym pudłem. I kto wie czy niepewność Kapuadiego, a w następstwie tego błędy Tobiasza nie wzięły się stąd, że w tej formacji pojawił się nowy, niepasujący do niej (przynajmniej na razie) element. Jeśli dodamy do tego możliwości w grze defensywnej Patryka Kuna, to mamy wytłumaczenie dlaczego grający jedynie solidnie gospodarze dali w pierwszej części spotkania lekcję futbolu. I wyglądali na tle legionistów, jak mocna drużyna. Nie można też pominąć kwestii jakiejś niewytłumaczalnej słabości Kosty Runjaica do Macieja Rosołka. Wielu trenerów na pytania dziennikarzy dotyczące poszczególnych wyborów tłumaczy, że oni widzą tych zawodników codziennie na treningach i oceniają ich na tej podstawie. Nie wiem jaka musi być różnica między tym, co Rosołek pokazuje na treningach, ale po tym, co pokazuje na boisku jest mi po prostu trudno sobie wyobrazić, że stać go na wiele więcej. Zachodzę w głowę co na tych treningach się dzieje, że Bartosz Kapustka mecz zaczyna na ławce. Po ostatnich jego występach widzę bowiem, że jest już gotowy do pełnienia jednej z kluczowych ról w warszawskiej drużynie. Dariusz Dziekanowski: Najważniejsze, że Legia przeszła przemianę Wydaje mi się, że grający od dłuższego już czasu w roli środkowego pomocnika Kapustka mimo wszystko lepiej poradziłby sobie na skrzydle, niż Rosołek. U jednego zawodnika mówimy o piłkarskiej jakości, która pozwala zagrać na odpowiednim poziomie na różnych pozycjach, u drugiego zaś mówimy o pewnych niedostatkach i dlatego brakuje mi w tych wyborach logiki. Kosta Runjaić nie trafił z wyjściowym składem jeśli chodzi o personalia i formę tych zawodników, ale też ta wyjściowa "jedenastka" była kompletnie nieprzygotowana mentalnie do rywalizacji z Norwegami. Do tego stopnia, że nawet tak doświadczeni i kluczowi piłkarze środka boiska, jak Josue, czy Juergen Elitim nie potrafili tego dźwignąć, wyglądali na kompletnie zagubionych. Całe szczęście, że po przerwie doszło do tak wielu zmian, chociaż te zmiany wydawały się oczywiste i każdy kibic mógł je przewidzieć. Ale najważniejsze, że u legionistów nastąpiła piłkarska przemiana. Dzięki temu zobaczyliśmy, że pod względem umiejętności, pewnej nieszablonowości i piłkarskiego talentu przewaga jest po stronie warszawskiej drużyny. I mam nadzieję, że ekipa Runjaica potwierdzi tę przewagę w rewanżu w Warszawie przy Łazienkowskiej.