"Wytłumaczenie jest proste - kupił do klubu swojego człowieka Stanka Svitlicę, a mnie chciał odsunąć" - powiedział napastnik, cytowany przez "Przegląd Sportowy". W Wiśle zmienił się trener, ale nie wiadomo czy to pomoże "Kryszałowi". Gdy Adam Nawałka był bowiem jeszcze wiceprezesem ds. sportowych, to zaproponował zawodnikowi pozostanie w klubie, ale po zmianie kontraktu. Jego pobory miały być uzależnione od liczby występów. "Nie zgodziłem się. Nie rozumiem na jakiej niby podstawie miało się odbyć renegocjowanie kontraktu. Podpisaliśmy go kiedyś w dobrej wierze i ja starałem się wypełniać zobowiązania najlepiej jak umiem. Tego samego oczekuję od drugiej strony" - powiedział Kryszałowicz. "Poza tym sprawa jest prosta: mam umowę do końca czerwca 2007 roku i mogę tu zostać na starych zasadach. W piłkę grać umiem, co pokazałem jeszcze latem i mogę znowu udowodnić w najbliższej rundzie. Jeśli koniecznie chcą się mnie pozbyć, zaproponowałem inne rozwiązanie: zrezygnuję z części kwoty kontraktowej, część mi wypłacą i odejdę od razu" - dodał.