- Chłopaki przyjęli mnie bardzo pozytywnie, a zmiana klubu, wejście do nowej szatni to jakby część naszego życia. Teraz chcę tylko wyjść na boisko i pracować - mówi Cywka, który trzy poprzednie sezony spędził w Wiśle Kraków, a całą wcześniejszą seniorską karierę - na boiskach angielskich. Po drugim z rzędu słabym sezonie, bez żadnych zdobyczy, Lech chce przeprowadzić małą rewolucję w swoich szeregach, ale na razie jest ona związana głównie z odejściem zawodników. Do Emira Dilavera, Ołeksija Chobłenki, Maria Szituma czy Elvira Koljicia dziś dołączył Radosław Majewski. A to akurat jedyny zawodnik poznańskiej drużyny, którego znał Cywka. - Byliśmy w Anglii w tym samym czasie, graliśmy w klubach niedaleko siebie, mieliśmy okazję kontaktować się na boisku i poza nim. Dzwoniłem do Radka po drobne porady dotyczące Lecha - mówi były gracz Wisły, który z innymi lechitami spotykał się wyłącznie na boisku po przeciwnych stronach barykady. Z Majewskim też nie zagra w jednej drużyny, bo ten podpisał umowę z Pogonią Szczecin. Lech chciał Cywkę, bo ten może pomóc w załataniu dziur w środku boiska, ale i na prawej obronie. Pomysł transferu powstał jeszcze za czasów Nenada Bjelicy. - Jeśli mam być szczery, to nie pamiętam, kiedy dokładnie prowadzone były rozmowy. Zaczęły się wcześniej, ale wiedzieliśmy, że sezon trwa, ja grałem wciąż dla Wisły i na tym się koncentrowałem. Poczekaliśmy więc do końca sezonu, ale decyzja była szybka - mówi Cywka. Trener Ivan Djurdjević już zapowiedział, że na początku sezonu - w meczach eliminacji Ligi Europejskiej - Cywka zajmie miejsce Roberta Gumnego, który przeszedł niedawno zabieg kolana. Ekswiślakowi to nie przeszkadza. - Na pewno w pomocy spędziłem większą część kariery. W trakcie ostatniego sezonu zostałem zapytany przez trenera Kiko Ramireza, czy mogę zagrać na prawej obronie. Wcześniej trochę czasu spędziłem też na prawej pomocy, a to dość podobne pozycje. Wyglądało chyba całkiem dobrze, a gdyby trener był niezadowolony, to byśmy od tego pomysłu odeszli. Kocham grać w piłkę, jeśli będę mógł pomoc drużynie w pomocy, pomogę w pomocy. A jak na prawej obronie mogę coś dać, to nie ma problemu - z przyjemnością tam zagram - tłumaczy Cywka. Były piłkarz Wisły musi jednak liczyć się z tym, że będzie miał bardzo krótki czas na aklimatyzację, a i nastroje wśród kibiców są obecnie dość radykalne. Ewentualna wpadka może zostać na długo zapamiętana. Na dodatek kibice Lecha oczekiwali wielkich wzmocnień, a dostali na razie tylko Cywkę, trzeciego bramkarza Karola Szymańskiego i wracającego z wypożyczenia napastnika Pawła Tomczyka. Trener Djurdjević chce jeszcze dwóch, trzech graczy, a pierwszy z nich ma się zjawić już podczas zgrupowania w Opalenicy, które dziś się rozpoczęło. - Tak to wygląda, ale ja za transfery nie odpowiadam. Kibice mają oczekiwania, bo to duży klub, który co roku chce grać o mistrzostwo, a wszyscy wiedzą, z czym to się wiąże - twierdzi Cywka. Swój pierwszy sparing Lech rozegra w najbliższą sobotę w Opalenicy - rywalem będzie beniaminek pierwszej ligi Warta Poznań. Andrzej Grupa