<a href="http://wyniki.interia.pl/rozgrywki-R-polska-ekstraklasa,cid,3,sort,I">Ekstraklasa - sprawdź terminarz!</a> Kluby z Ekstraklasy dużo rozsądniej selekcjonują zawodników zza granicy, których pozyskują. - Dotychczas zdarzało się, że kupowało się zawodnika, którego widziało się na płytach CD czy nawet na Youtubie, a teraz zauważyłem, że te transfery są bardziej przemyślane. Kluby analizują piłkarzy przed ich zakontraktowaniem, a każdą złotówkę oglądają dwa razy - mówi w rozmowie z Interią, trener Marek Motyka, który w Ekstraklasie prowadził m.in. Polonię Warszawa, Polonię Bytom oraz Koronę Kielce. Doświadczony szkoleniowiec słusznie zauważa również, że polskie zespoły coraz częściej sięgają po zawodników z krajów, które nie były w Polsce najpopularniejsze. - Cieszę się, że skauci, dyrektorzy sportowi, a czasem nawet sami prezesi zataczają szerszy krąg, ściągając już nie tylko zawodników z krajów ościennych czy Afryki, ale także ze Skandynawii - podkreśla, w rozmowie z Interią, Motyka. Będzie nowym Guzmicsem? 26-letni obrońca Robert Litauszki był pierwszym letnim nabytkiem Cracovii. Węgier trafił do klubu za darmo, bo jego kontrakt z rodzimym Ujpestem wygasł. Podpisał trzyletnią umowę, co po dwumeczu Ligi Europejskiej ze Shkendiją może budzić niepokój kibiców "Pasów". Marek Motyka w rozmowie z Interią radzi jednak poczekać z weryfikacją stopera. - Nie oceniałbym go po dwumeczu pucharowym. Za krótko jest w zespole, nie ma zgrania, aklimatyzacji w klubie, w mieście. Ludzie różnie reagują. Jedni szybko się aklimatyzują, a inni dłużej. Najłatwiej krytykować. Radziłbym poczekać z jego oceną na mecze w Ekstraklasie - twierdzi były szkoleniowiec Polonii Bytom. Litauszki to środkowy defensor, który faktycznie może mieć problem z aklimatyzacją w naszym kraju. Nigdy wcześniej nie występował poza Węgrami. W poprzednim klubie grał od początku kariery. - Na razie Węgrzy zrobili dobre wrażenie w naszej lidze. Całkiem przyzwoicie wyglądali i w Lechu i w Wiśle. Myślę, iż może się okazać, że to dobry transfer - podkreśla w rozmowie z nami, Motyka. Nie jest wykluczone, że Litauszki pójdzie w ślady swojego rodaka - Richarda Guzmicsa. Zawodnicy mają podobne warunki fizyczne, a w dwumeczu eliminacyjnym Ligi Europejskiej Litauszki dowiódł, że gra głową nie jest mu obca. W poprzednim sezonie rozegrał 30 meczów w węgierskiej ekstraklasie, w których zdobył gola i zaliczył asystę. Kolejny Nielsen w Lechu Na defensora zza granicy zdecydował się także Lech Poznań, który również wykorzystał fakt, że zawodnikowi skończyła się umowa z poprzednim pracodawcą i pozyskał go za darmo. 29-letni stoper ma zająć miejsce Marcina Kamińskiego, a mecz Superpucharu z Legią Warszawa (strzelił w nim bramkę) pokazał, że Lasse Nielsen ma umiejętności, aby zastąpić reprezentanta Polski. - Duńczycy to są tacy piłkarze, którzy dość dobrze się wprowadzają. Prezentują się dobrze. To są tacy twardziele, którzy nie mają żadnego strachu. Cechuje ich duże zaangażowanie w meczu i treningu. Sądzę, że może się dobrze pokazać i dodać kolorytu tej Ekstraklasie - ocenia w rozmowie z Interią, Marek Motyka. Nielsen w przeszłości występował w Naestved oraz Vestsjaelland. Ostatnio był piłkarzem Odense BK, w którym rozegrał 21 meczów w duńskiej ekstraklasie. Duńczyk buńczucznie opowiadał przed Superpucharem w rozmowie z Interią, że zamierza być najsilniejszym obrońcą w Ekstraklasie. - Nielsen czuje się pewnie. Ja jestem ostrożny, bo on musi poznać Ekstraklasę i dopiero wtedy przekonamy się, gdzie on jest. Zdenek Ondraszek na przykład również wypowiadał się buńczucznie, ale okazało się, że miał podstawy i teraz jest ulubieńcem kibiców Wisły - uważa legenda Wisły Kraków. Odkrycie belgijskiej ligi Nową twarzą Ekstraklasy został również Francuz Thibault Moulin. 26-latek w przeszłości grał m.in. w Caen, ale do Legii trafił z belgijskiego Waasland-Beveren. W odróżnieniu od wspomnianych wcześniej obrońców nie przeprowadził się do Warszawy za darmo. Kosztował stołeczny klub 500 tysięcy złotych. Moulin został uznany przez ekspertów odkryciem belgijskiej Jupiler Pro League, w której rozegrał 27 meczów. Strzelił trzy bramki i zaliczył aż dziewięć asyst. - Musi się trochę poznać z zespołem i z krajem. Do nas przychodzą Ci, którzy nie załapali się gdzieś w tych czołowych klubach. To taki drugi, czy nawet trzeci rzut zawodników zagranicznych - uspokaja, w rozmowie z Interią, Marek Motyka. 58-letni trener przyznaje jednak, że "transferem Nemanji Nikolicia Legia pokazała, że się da". "Wojskowym" również zdarzyły się jednak transferowe niewypały, a doskonałym przykładem jest Ivan Triczkovski. Transfer Mouilna na pierwszy rzut oka wygląda na podobny do Nikolicia, ale weryfikacja przyjdzie po pierwszych spotkaniach Ekstraklasy. Reprezentant Bułgarii z przeszłością w Hiszpanii Podczas letniego okienka transferowego nie próżnowali także skauci Pogoni Szczecin. Zespół "Portowców" zasilił Spas Delew. 12-krotny reprezentant Bułgarii jest znany z występów w CSKA Sofia, ale również z hiszpańskiego UD Las Palmas. Delew to ofensywny pomocnik, ale może występować również w środkowej części drugiej linii. Bułgar przeniósł się do Szczecina za darmo i podpisał trzyletni kontrakt. - Już w sobotę czeka go prawdziwy egzamin. Będzie musiał poradzić sobie z solidnym zespołem Wisły. To będzie taka pierwsza jego mała weryfikacja - mówi o 26-latku, trener Motyka. Wysoki Chorwat następcą Madery Jagiellonia Białystok straciła latem Sebastiana Maderę, ale na jego miejsce sprowadziła mierzącego 192 centymetry Ivana Runje. Chorwat trafił do Białegostoku za symboliczne 50 tysięcy euro z Omonii Nikozja. Na Cyprze nie był jednak rezerwowym, o czym najlepiej świadczą 22 mecze rozegrane w minionym sezonie na poziomie tamtejszej ligi. Runje w przeszłości zaliczył występ w chorwackiej młodzieżówce i wcale nie trafił do niej przypadkowo. Cztery lata dobrze spisywał się w duńskim Nordsjaelland, co dowodzi, że nie należy do zawodników, którym ciężko się aklimatyzować. 25-latek jest wychowankiem słynnego Hajduka Split, w którym karierę zaczynał m.in. Igor Tudor (były piłkarz Juventusu Turyn). Marek Motyka, w rozmowie z Interią, chwali jednak zagraniczne wybory klubów Ekstraklasy. - Kiedyś kupowało się na ilość, a teraz kupuje się na jakość. Kluby stawiają na tych naszych wychowanków. Doskonałym przykładem jest Zagłębie Lubin, w którym prężnie działająca akademia pozwoliła na granie swoimi chłopakami. Zagraniczni koledzy to jedynie uzupełnienie - podsumowuje były trener zespołów Ekstraklasy. Autor: Kamil Kania