W miniony poniedziałkowy poranek całą Polskę obiegła szokująca informacja o rzekomym pobiciu bramkarza ekstraklasowej Puszczy Niepołomice podczas sobotniego festynu w Wiśniczu Małym. Ceniony dziennikarz śledczy Szymon Jadczak na łamach "WP Sportowe Fakty" ujawnił, że za aktem przemocy wymierzonym w Kewina Komara miały stać osoby należące do "Młodej Ferajny", ściśle powiązanej ze światem kibicowskim Wisły Kraków. Napastnicy mieli rozpoznać golkipera w tłumie osób, a następnie "odpłacić się" za świetną postawę w meczu barażowym, w którym jego klub bez większych problemów pokonał "Białą Gwiazdę" 4:1. Komar w realny sposób wpłynął na końcowy rezultat, nie tylko prezentując świetny poziom bramkarski, ale notując dwie kluczowe asysty. W miarę upływu czasu wersja znanego dziennikarza była coraz mniej wiarygodna, a on sam po czasie przeprosił, za zbyt pochopne przekazanie niesprawdzonych informacji. Gos w tej kontrowersyjnej sprawie zabrała też policja, która w swoim komunikacie wyjaśniła, że zajście, do którego doszło w małopolskiej miejscowości, nie miało podtekstu kibicowskiego. Zarzewiem całego incydentu miało być spięcie pomiędzy Kewinem Komarem a uczestnikami imprezy. Kilka dni później swoją wersję zdarzeń przedstawił sam zainteresowany, który w rozmowie z portalem Meczyki.pl wyznał, że nie jest w stanie jasno określić, czy ten incydent nie miał podłoża kibicowskiego. W swojej opowieści podkreślał, że w chwili, gdy przybył na festyn, część ze zgromadzonych osób zaczęła głośno obrażać jego klub. Bramkarz podkreślił, że jakiś czas później doszło do ostrego spięcia, które przerodziło się w prawdziwą awanturę. Zgodnie z jego słowami, jedna z osób intonująca wulgarne przyśpiewki uderzające zarówno w Cracovię, jak i Puszczę miała do niego podejść i pogratulować awansu. Komar podkreślił, że nieznajomy dodał, że go nie szanuje, bo wyeliminował on jego zespół z walki o wymarzoną Ekstraklasę. Josue zapytany o presję. Zaskoczył odpowiedzią, nawiązał do wielkiej zapaści Chwilę później przy stoliku miało się zjawić dwóch mężczyzn, którzy wywołali awanturę. Jeden z nich miał wyprowadzić cios, który trafił golkipera w głowę. Poszkodowany mężczyzna przerwał milczenie. Na jaw wyszły nowe fakty ws. bójki w Małym Wiśniczu Zupełnie inną historią podzielili się z dziennikarzem WeszłoTV mężczyzna, który został uderzony przez Kewina Komara, a także były chłopak dziewczyny bramkarza ekstraklasowej Puszczy. Materiał wideo jasno pokazuje, że pan Dominik mocno odczuł bliskie spotkanie z pięścią piłkarza "Żubrów", jednak nawet pomimo uszkodzonej szczęki, opowiedział o całym zajściu ze swojej perspektywy. Ofiara dodała również, że przed całą sytuacją, przywitał się z dziewczyną golkipera Puszczy, jak i z nim samym. Głos w tej medialnej sprawie zabrał również były chłopak aktualnej dziewczyny Kewina Komara. Mężczyzna dał jasno do zrozumienia, że golkiper już od samego początku patrzył na niego z "nienawiścią w oczach". Wyznał, że być może niepotrzebnie chciał dowiedzieć się z czego wynikał ten stan rzeczy, przez co doszło do całego zamieszania. O tym, że na feralnym festynie nie było żadnych barw klubowych, ani tym bardziej kibiców żadnej z krakowskich drużyn wyjawił pewien mężczyzna, który chciał zachować pełną anonimowość. Jego słowa potwierdził były chłopak dziewczyny Kewina Komara, który jasno zaznaczył, że żadnych obraźliwych przyśpiewek nie było, zaprzeczając tym samym słowom golkipera beniaminka Ekstraklasy. Warta Poznań z przełomową inwestycją. To ma ją przenieść na inny poziom Warto podkreślić, że w sprawie trwa szczegółowe dochodzenie policji. Nie wiadomo, jak długo będzie trwała przerwa Kewina Komara, który w wyniku awantury doznał poważnej kontuzji kciuka.