Ten mecz budził ogromne emocje jeszcze przed pierwszym gwizdkiem przynajmniej z trzech powodów. Po pierwsze - derby Górnego Śląska, czyli starcie dwóch zaciekłych rywali. Po drugie - oba zespoły uwikłane w batalię o zachowanie ligowego bytu. Po trzecie - powrót Jana Urbana na trenerską ławkę Górnika. Faworytem tego spotkania był Piast i zdołał potwierdzić prognozy jeszcze przed upływem kwadransa. Po zespołowej akcji ofensywnej nieco przypadkowo w idealnej sytuacji bramkowej znalazł się Grzegorz Tomasiewicz. Uderzył przytomnie z 10 metrów i było 1-0. Lukas Podolski nie przebierał w słowach. Oberwało się Górnikowi Zabrze. "Czasami to męczy" Więcej goli przed przerwą nie padło. O przygniatającej przewadze Piasta w pierwszej części gry świadczy jednak statystyka strzałów na bramkę: 11-1. W tym celnych: 5-0. Nieudana "premiera" Jana Urbana. Górnik przegrywa derby Górnego Śląska Nie dziwi zatem, że Urban na pokerową zagrywkę zdecydował się już w przerwie spotkania. Na drugą połowę wpuścił od razu trzech nowych zawodników. Na murawie pojawili się Norbert Wojtuszek, Robert Dadok i Szymon Włodarczyk. Efekt tych roszad nie był dla gości zadowalający. Ekipa z Roosevelta nie miała tego dnia pomysłu na rozmontowanie defensywy rywala, kierowanej przez Jakuba Czerwińskiego, który w Ekstraklasie rozegrał mecz numer 200. Obie drużyny stworzyły sobie po jednej dogodnej okazji do korekty rezultatu. Strzał sprzed pola karnego Daniego Pacheco nieznacznie minął "okienko" bramki gliwiczan. Z kolei po drugiej stronie boiska minimalnie spóźnił się do piłki Kamil Wilczek, gdy po uderzeniu głową Czerwińskiego przed sobą miał już tylko... linię bramkową. Burza w Górniku Zabrze. "Podolski jak wino". Ale czy dogada się z Urbanem? Dla Piasta to piąty kolejny mecz bez porażki. Tymczasem piłkarze Górnika powoli tracą grunt pod nogami. Jeśli w sobotę Korona Kielce pokona na swoim terenie Miedź Legnica, co wydaje się scenariuszem prawdopodobnym, zabrzanie znajdą się w strefie spadkowej.