Maciej Bartoszek to człowiek, o którym śmiało można napisać, że żadnej pracy się nie boi. Za młodu podpatrywał ojca, który prowadził jedno z lokalnych sanatoriów. Po przedwczesnej śmierci obojga rodziców dostał natomiast angaż w firmie zarządzającej wysypiskiem śmieci. W późniejszych latach wielokrotnie stawało się to przyczynkiem do żartów czy szyder. Sam Bartoszek podchodzi do sprawy ze spokojem i traktuje ten etap jako cenne doświadczenie. Zresztą w ten sposób mówi o wielu różnych etapach swojego życia. Maciej Bartoszek ma barwne CV Gdyby nie zatrudnił się na wysypisku, być może pracowałby jako dyrektor ośrodka dla osób chorych psychicznie. Rozważał bowiem wysłanie swojego CV do takiej placówki. Ostatecznie został jednak pracownikiem firmy odpowiadającej za wywóz odpadów. Z tyłu głowy wciąż miał plan długofalowy. Chciał być trenerem. Piłkarzem był średnim, żeby nie powiedzieć: drewnianym. Piłkę kochał jednak całym sercem i chciał uczynić z niej swój sposób na życie. Przebijał się przez niższe ligi i konsekwentnie parł do celu. - Moje wykształcenie, przeszłość i kroki, na które zdecydowałem się w życiu, sprawiają, że dobrze czuję się w szeroko pojętym zarządzaniu. Moją pasją jest jednak piłka. Zawsze tak było. Czuję się więc przede wszystkim trenerem - powiedział Bartoszek w rozmowie z Interią. Nasz rozmówca raz pojawiał się na trenerskiej karuzeli, raz z niej spadał. W 2017 roku wydawało się, że wskoczył do właściwego pociągu. Wraz z Koroną Kielce wykręcał wyniki ponad stan. Z rozbitego, kiszącego się we własnym sosie zespołu wyciągnął więcej niż maksimum, kończąc sezon 2016/2017 na rewelacyjnym piątym miejscu. Odebrał statuetkę dla Trenera Sezonu podczas Gali Ekstraklasy, a chwilę później... nie pracował już w Kielcach. Nowy właściciel stwierdził, że Bartoszek nie pasuje do jego koncepcji. - Ja zawsze jestem prawdziwy. Mówię to, co myślę. Może czasem to przeszkadza komuś na górze - zastanawiał się szkoleniowiec. Maciej Bartoszek prawie został burmistrzem Jego ostatni do tej pory klub to Wisła Płock. Z "Nafciarzami" pracował od kwietnia 2021 roku do lutego 2022 roku. Początkowo miał być tylko strażakiem, później podpisał dłuższą umowę, ale czteromeczowa seria bez zwycięstwa kosztowała go utratę posady. Czy po przygodzie w Płocku Bartoszek zraził się do Ekstraklasy? - Może to zbyt mocne słowa, ale z drugiej strony przerwa, na którą się zdecydowałem, okazała się znakomitym pomysłem. Uważam, że dobrze mi zrobiła i była potrzebna - odpowiedział 45-latek. Od ponad roku Bartoszek nie wykonuje swojego zawodu. W jego życiu dzieje się jednak sporo. Jesienią kandydował w wyborach na burmistrza Ciechocinka. Jak wspomniałem, zaplanowałem sobie dłuższą przerwę od zawodu, a tak się akurat wydarzenia potoczyły, że w tym czasie odbyły się przedterminowe wybory. Pewne osoby namawiały mnie do tego, abym spróbował swoich sił. No i spróbowałem. Nie żałuję, to ciekawe doświadczenie - opowiadał Bartoszek. W pierwszej turze Trener Sezonu 2016/2017 wygrał. W drugiej zmierzył się z Jarosławem Jucewiczem i przegrał wyraźnie - miał dwa razy mniej głosów. - Chcę to podkreślić: to nie był stracony czas - dodał Bartoszek. W latach 2006 - 2010 szkoleniowiec był radnym Ciechocinka. Co przyniosą kolejne lata jego życia? Tego Bartoszek nie zdradza, ale można w ciemno zakładać, że nudy nie będzie. Jakub Żelepień, Interia