Śląsk był faworytem tego meczu, ale pierwsze sekundy zdawały się temu przeczyć. To Stal podeszła na połowę przeciwnika, akcję lewym skrzydłem przeprowadził Igor Strzałek, Ilia Szkurin znalazł Alvisa Jaunzemsa, który miał przed sobą sporo przestrzeni, ale zbyt wolno składał się do strzału i został zablokowany. Wrocławianie szybko się otrząsnęli - w 8. minucie ich kontratak spowodował żółtą kartkę dla Mateusza Matrasa, a i niebawem zakotłowało się pod bramką Mateusza Kochalskiego. Bramkarz przyjezdnych musiał dwukrotnie interweniować po uderzeniach z kilku metrów. W kolejnych fragmentach spotkanie się znacznie uspokoiło. Podopieczni Jacka Magiery mieli problemy z grą na skrzydłach, nie potrafili złapać rytmu, a piłkarze Kamila Kieresia realizowali swój plan neutralizowania atutów rywali. Niebawem drugi gracz z szeregów gości został napomniany przez sędziego Tomasza Musiała - tym razem Rafael Santos. Śląsk Wrocław - Stal Mielec: zaskoczenie na koniec pierwszej połowy Gdy wydawało się, że w pierwszej połowie nie padnie żaden gol, Stal wyszła na prowadzenie w drugiej minucie doliczonego czasu gry. Krystian Getinger świetnie rozegrał rzut wolny. Piłka trafiła do niepilnowanego Szkurina, który wbiegł do światła bramki, przebiegł z piłką przed upadającym Alexem Petkovem i pokonał Rafała Leszczyńskiego. Druga odsłona rywalizacji nie mogła więc zacząć się inaczej niż od szturmu podrażnionych wrocławian. Już w 48. minucie wyrównania szukał Erik Exposito, ale został zablokowany przez Maksymiliana Pingota. Podobnie stało się z próbą Piotra Samca-Talara. W 62. minucie Śląsk przeprowadził kontratak zakończony uderzeniem Nahuela Leivy. Piłka rykoszetowała, dzięki czemu nabrała znacznie większej prędkości, ale skończyło się tylko na rzucie rożnym. Wydawało się, że to gospodarze są bliżej wywalczenia remisu niż goście zwiększenia przewagi. W 66. minucie wynik 1:1 mógł stać się faktem. Erik Expósito strzelił z rzutu wolnego, stojący w murze Szkurin uchylił się, przez co futbolówka poleciała w niebezpieczny dla mielczan sposób. Mateusz Kochalski zachował czujność i zbił ją na poprzeczkę, ale niewiele brakowało, by zatrzepotała ona w siatce. Po paru chwilach hiszpański napastnik próbował po raz kolejny, ale golkiper nie miał problemów ze złapaniem piłki. W ostatnim kwadransie piłkarze Magiery znów jednak pokazali zbyt małą intensywność - wróciły grzechy z pierwszej połowy. Gdy już udawało im się przedostać nieco bliżej bramki, ponownie brakowało dokładności, czego dobitnym dowodem było przeciągnięte dośrodkowanie Mateusza Żukowskiego w 83. minucie. Przyjezdni zachowywali spokój w grze, pozwalali się faulować. Widać było, że doskonale realizują założenia szkoleniowca. Dzięki wygranej umocnili się na 8. miejscu w stawce Ekstraklasy. Z kolei Śląsk pozostanie na drugim, ale Jagiellonia Białystok (mająca w tym momencie także 41 punktów) może mu odskoczyć po sobotnim starciu z Lechem Poznań.