W tygodniu w Trójmieście wiele mówiło się o tym, że kibice Lechii Gdańsk będą chcieli przerwać ostatni mecz w Ekstraklasie. Największym sukcesem było chyba to, że mecz udało się dograć. Odmłodzona drużyna Lechii dzielnie stawiła czoła wicemistrzowi Polski, zespołowi Legii Warszawa i po niesamowitym golu Macieja Gajosa w doliczonym czasie gry wygrała 1-0. Warto dodać, że na meczu było ponad 15 tysięcy widzów, po raz pierwszy w tym sezonie ligowym 2022/23 frekwencja na Polsat Plus Arenie przekroczyła 10 tysięcy widzów. Grający ostatni mecz na Polsat Plus Arenie, Flavio Paixao trafił do siatki w 26. minucie, ale był minimalny spalony, słusznie zasygnalizowany przez najlepszego arbitra świata, Szymona Marciniaka. Chwilę później w 28. minucie publika podziękowała najskuteczniejszemu obcokrajowcowi w historii Ekstraklasy owacją na stojąco. Ledwo wygasły oklaski, gdańscy kibice popisali się pokazem pirotechnicznym, który przerwał mecz na kilka minut. Tuż przed przerwą Flavio Paixao zszedł z boiska, a zawodnicy obu drużyn utworzyli szpaler dla Portugalczyka. Wcześniej i później na placu gry dominowała wyżej notowana Legia. Groźnie strzelał m.in. Maciej Rosołek. W drugiej połowie stołeczni piłkarze coraz mocniej dociskali lechistów. Kilkoma świetnymi paradami popisał się Dusan Kuciak, przy jednej z nich doznał kontuzji i musiał go zastąpić rezerwowy Michał Buchalik. Popularny "Buchal" popisał się kilkoma niezłymi interwencjami i wydawało się, że padnie bezbramkowy remis, aż do piłki w 98. minucie doszedł Maciej Gajos i z około 60 (!) metrów skierował piłkę do siatki. Drużyna z Gdańska i tak wcześniej została zdegradowana z Ekstraklasy po 15-letnim w niej pobycie. Legia Warszawa zakończy sezon 2022/23 jako wicemistrz Polski. Maciej Słomiński, INTERIA