Człowiek obsługujący technicznie wozy VAR, który został zawieszony za pokazanie "eLki" nazywa się Dariusz Jurczak. W rozmowie z Jakubem Białkiem z portalu "Weszło" tłumaczy, że jego gest został całkowicie źle zinterpretowany. Co w takim razie pokazywał swojemu współpracownikowi w tamtym momencie? - Opowiem panu tę historię w skrócie. Przed samym meczem mieliśmy spore problemy techniczne. Pojawił się nawet strach, że nie będziemy w stanie obsłużyć tego spotkania wozem VAR. Urządzenie po prostu odmówiło nam posłuszeństwa. Mieliśmy nerwówkę. Naprawiliśmy je dzięki pomocy kolegów ze wsparcia technicznego - rozpoczął przedstawienie swojej wersji wydarzeń Dariusz Jurczak. Jaką wersję przedstawił zawieszony pracownik wozu VAR? - Właśnie wtedy chciałem dać znać, że wszystko jest dobrze i pokazałem ten gest. To nie była "eLka", a gest rock and rolla. Dwa palce wyciągnięte do przodu, mały i wskazujący, do tego kciuk. Gest, który każdy doskonale zna. Dokładnie to chciałem pokazać. Wyszło mi coś innego, bo mam uszkodzony mały palec w lewej ręce. Swoją drogą uszkodził mi go monitor VAR, który jakiś czas temu spadł mi na rękę. No i co? Zamiast rzetelnego gestu rock and rolla wyszło mi coś takiego. To jedyna prawda o tym geście - opowiada zawieszony pracownik VAR. W rozmowie z Jakubem Białkiem mężczyzna podkreśla, że nie sądził, że jego gest mógłby zostać zinterpretowany w jakiś sposób i zapewnia, że nie sympatyzuje z żadną ekstraklasową drużyną. Dariusz Jurczak potwierdził, że został zawieszony w swoich obowiązkach przez przełożonego i nie wie, jak długo potrwa jego przerwa w pracy.