29-letni zawodnika, który w przeszłości reprezentował barwy m.in. Wisły Kraków, Jagiellonii Białystok jest jednym z najgorzej zarabiających piłkarzy w krakowskim klubie. Wysokość jego kontraktu w znacznym stopniu uzależniona jest od tzw. wejściówek, czyli liczby występów. Nic więc dziwnego, że dla rekonwalescenta powrót na ligowe boiska miał szczególne znaczenie. Trener Jurij Szatałow desygnował urodzonego w Ciechanowie piłkarza w miejsce Mateusza Żytki, który w ostatnich spotkaniach prezentował się katastrofalnie. Braku zaangażowania Nawotczyńskiemu na pewno nie można było odmówić, ale już teraz wiadomo, że zbawcą "Pasów" nie będzie. - Niestety, przegrywamy kolejny mecz, więc złość tkwi w nas wszystkich. Z pewnością brakuje mi jeszcze ogrania i pewności w grze. W końcu poza meczami w Młodej Ekstraklasie nie miałem możliwości grania. Szatałow dużo mi pomógł w powrocie do grania i choćby dlatego jestem bardzo za nim - mówił po spotkaniu rozczarowany Nawotczyński.