Specjalnie na potrzeby tekstu stworzyliśmy tabelę napastników, którzy w minionym sezonie mieli wybitne problemy ze zdobywaniem bramek. Warunek aby się w niej znaleźć? Nie więcej niż dwie ligowe bramki w sezonie i minimum 270 minut spędzonych na boisku. Daje to równowartość przynajmniej trzech spotkań w pełnym wymiarze czasowym, lecz w rzeczywistości w tabeli nie znajdziemy piłkarza, który zaliczyłby mniej niż 7 występów. I tylko dwóch kolejnych mających mniej niż 10 rozegranych gier. Król strzelców z Rakowa, choć napastnicy nie strzelali Wyjątkiem w rankingu jest obecność Sebastiana Musiolika. Napastnik Rakowa zdobył co prawda 3 bramki w sezonie, ale to przy aż 28 ligowych występach (z czego 12 od pierwszej minuty) w walczącym o mistrzostwo Polski zespole też jest "wybitnym" osiągnięciem. Dobór napastników do Rakowa Częstochowa jest zresztą wybitnie zastanawiający. W całej Ekstraklasie znaleźliśmy 7 napastników, którzy regularnie pojawiali się na boiskach, a mimo tego zamknęli sezon bez choćby jednego trafienia. Dwóch z nich gra właśnie w Rakowie. To Jakub Arak oraz Alexandre Guedes. Przypadek Araka jest wprost niesamowity. Marek Papszun aż 18 razy posyłał napastnika na boisko, dając mu zagrać także w 5 spotkaniach w innych rozgrywkach. Efekt? 0 bramek. Pytanie pozostaje bardziej, jak taki piłkarz znalazł się w ogóle w zespole mającym mistrzowskie aspiracje. W ostatnich czterech sezonach Arak zanotował łącznie 2 ligowe gole... Żadnej bramki w 8 spotkaniach nie zdobył też Alexandre Guedes i zdobywcy Pucharu Polski już w grudniu postanowili rozwiązać z nim kontrakt. Żadnej bramki w dwóch spotkaniach nie zdobył też Ilja Szrukin, a Pedro Vieira nawet nie pojawił się na boisku. Wobec tego jedynym napastnikiem Rakowa, który gwarantował w miarę regularne zdobywanie bramek był Vladislav Gutkovskis, strzelec 9 goli. To także wynik daleki od aspiracji mistrzowskich, ale trzeba uczciwie przyznać, że zdobywanie bramek nie zawsze jest priorytetowym zadaniem u Marka Papszuna. To trener, który lubi napastników wysokich, walecznych i dobrze grających głową. Potrafiących zagrać na ścianę i otworzyć miejsce kolegom - z czego skrzętnie w tym sezonie korzystał Ivi Lopez, ostatecznie król strzelców Ekstraklasy. Innym zespołem, który niemal do końca pozostawał w grze o mistrzostwo była Pogoń Szczecin. I być może miałaby większe szanse, gdyby Piotr Parzyszek podjął rywalizację strzelecką z Luką Zahoviciem (11 bramek). Mistrz Polski z Piastem przez cały sezon uzbierał jednak tylko... 1 trafienie. Parzyszek jest jedynym napastnikiem w Ekstraklasie, który do uzbierania jednej bramki potrzebował aż tysiąca minut na boisku. Siedmiu wspaniałych bez gola w Ekstraklasie Z kolei napastnikiem, który rozegrał najwięcej minut bez ani jednego zdobytego gola jest Roman Gergel z Bruk-Betu Termaliki. Słowak w przeciwieństwie do Parzyszka nie jest klasyczną "dziewiątką", ale występował na tej pozycji i w tym sezonie i w wielu meczach całej swojej kariery. Bilans 935 minut w 19 meczach bez zdobytej bramki jest kompromitujący. Równie źle wypadli Karol Podliński z Zagłębia Lubin oraz Patryk Tuszyński z Wisły Płock. Obaj zanotowali 20 ligowych występów bez ani jednej bramki w sezonie! Słabo poszło też doświadczonemu Maciejowi Jankowskiemu (12 spotkań bez gola), który zimą zamienił Stal Mielec na Wieczystą Kraków. Klapą na razie okazuje się też transfer do Piasta Gliwice Rauno Sappinena, dwukrotnego króla strzelców ligi estońskiej. Na razie w 8 meczach nie zdobył żadnej bramki. Piast, Jagiellonia, Cracovia. W poszukiwaniu strzelców Piast sprowadził zimą Sappinena i Kamila Wilczka, wcześniej pozbywając się dwóch napastników. Jak pokazała historia - słusznie. Dominik Steczyk po 12 meczach bez gola dla Piasta zimą przeniósł się do Stali Mielec. Tam był podstawowym napastnikiem, zagrał w 11 meczach i ostatecznie dopiął swego - zdobył swoją jedyną bramkę w tym sezonie. Potrzebował do tego "zaledwie" 947 minut, a więc niespełna 16 godzin ciągłego przebywania na boisku. Utrzymywanie się 23-letniego napastnika na powierzchni Ekstraklasy jest już nieco zastanawiające. W ciągu trzech sezonów zdobył zaledwie pięć bramek, strzelając średnio co... 635 minut. A jeszcze bardziej obrazowo - do zdobycia tych pięciu bramek potrzebował więcej niż dwóch dni nieustannego biegania po murawie. Po zaledwie czterech meczach bez gola Piast pożegnał też Michała Żyrę. Ten przeniósł się do Jagiellonii, gdzie - podobnie jak Steczyk - "przełamał" się i zdobył jedyną bramkę w sezonie. I to grając łącznie "tylko" przez 730 minut, a więc blisko 200 mniej od Steczyka. No właśnie, Jagiellonia. Najlepszym strzelcem białostockiego klubu bez żadnej konkurencji został Jesus Imaz, leczący przez większość sezonu kontuzję i najczęściej grający jako ofensywny pomocnik. Zawiedli Fiodor Czernych (4 gole), czy Bartosz Bida (3), ale największym rozczarowaniem okazał się Andrzej Trubeha. W 24 spotkaniach tylko jeden jedyny raz zdołał skierować piłkę do bramki przeciwnika. W desperacji "Jaga" sięgnęła nawet po Filipa Piszczka z Cracovii, a to napastnik znany z tego, że nie zdobywa bramek. W tym sezonie ustrzelił "aż" dwie, ale obie jeszcze w barwach "Pasów". W ten sposób płynnie przechodzimy do Cracovii. Ta również szukała napastnika przez cały sezon - ale go nie znalazła. Z zaledwie jedną bramką na koncie skończyli sezon - Rivaldinho (19 meczów), Filip Balaj (10 meczów) oraz Marcos Alvarez (10 meczów). Z tym ostatnim krakowski klub rozwiązał zresztą kontrakt z powodu nadwagi i lekceważenia swoich obowiązków... Wisła Kraków. Tak nie dało się utrzymać O dziwo zespoły, które spadły z ligi zazwyczaj miały w swoich szeregach niezłego napastnika - Bruk-Bet miał Murisa Mesanovicia, a Górnik Łęczna Bartosza Śpiączkę (obaj zdobyli po 11 bramek), ale takiego snajpera zabrakło Wiśle Kraków. Wystarczy powiedzieć, że najskuteczniejszym strzelcem został sprzedany zimą Yaw Yeboah (5 goli), a drugi pod tym względem był stoper Michal Frydrych (4 gole)... Jan Kliment rozpoczął przygodę z "Białą Gwiazdą" od dwóch goli w czterech meczach, po czym... nie trafił do końca sezonu. Jego ostatni gol miał miejsce 13 sierpnia 2021 roku! Łącznie od tamtego czasu zaliczył serię 1050 minut bez zdobytej bramki. Również z dwoma bramkami na koncie sezon zakończyli Felicio Brown Forbes (18 meczów, 848 minut) i Zdenek Ondraszek (14 meczów, 906 minut). Przy takim bilansie napastników nie może dziwić, że Wisła z hukiem spadła do 1. ligi.