Piłkarze Pogoni Szczecin pojechali na mecz z Ruchem Chorzów w doskonałych nastrojach. W zeszły weekend było o nich głośno w całym kraju, kiedy rozbili z hukiem Lecha Poznań aż 5:0. Zaprezentowali się fenomenalnie z przodu, ale zarzutów nie można było mieć również do formacji defensywnej z bramkarzem włącznie, efektem czego było czyste konto - bardzo zresztą w Szczecinie wyczekane, bo dopiero drugie w tym sezonie. Zacięty mecz w Lubinie. Zagłębie wypuściło zwycięstwo, Piast pokazał charakter Trener Jens Gustafsson tonował jednak podczas przedmeczowej konferencji prasowej nastroje. Szwed zwracał uwagę, że jego zespół nie powinien zadowolić się jednorazowym sukcesem - najważniejsza jest bowiem powtarzalność. Ruch - Pogoń: Ulvestad znów błyszczał Od pierwszych minut piłkarze Pogoni faktycznie sprawiali wrażenie żądnych wygranej. Szybko przejęli inicjatywę i regularnie stwarzali zagrożenie pod bramką strzeżoną przez Jakuba Bieleckiego. Bliski szczęścia był dwukrotnie Efthymios Koulouris, ale za każdym razem zabrakło nieco precyzji. Beniaminek rozbity - ósma porażka w sezonie. Spodziewana zmiana trenera "Portowcy" dopięli swego w 29. minucie. Bardzo tego dnia aktywny Kamil Grosicki ponownie urwał się lewym skrzydłem i odnalazł płaskim podaniem Fredrika Ulvestada. Norweg przymierzył natomiast tuż przy ziemi, a piłka odbiła się od słupka i wpadła do siatki. Doświadczony pomocnik otworzył więc wynik już w drugim meczu z rzędu - to samo zrobił także przeciwko Lechowi. Pogoń zdawała się mieć starcie pod kontrolą. Do końca pierwszej połowy - trwającej aż 52 minuty z uwagi na przerwy wywołane odpalaną przez kibiców Ruchu pirotechnikę - więcej bramek jednak nie padło. Ekstraklasa: Pogoń Szczecin pokonała Ruch Chorzów Chorzowianie dali tuż po zmianie stron nieco nadziei swoim kibicom, agresywnie wchodząc w drugą połowę. Taki stan rzeczy nie utrzymał się jednak długo - Pogoń otrząsnęła się i na powrót zepchnęła formalnych gospodarzy do defensywy. W 57. minucie sędzia podyktował rzut karny dla gości po tym, jak piłkę ręką zablokował Juliusz Letniowski. Jedenastkę wykorzystał Grosicki. Nie będzie dymu w Poznaniu, Lech się obronił. Jak z mistrzem Polski Szczecinianie poczuli się jeszcze pewniej, a efekty nadeszły szybko. W 63. minucie było już 3:0. Tym razem nieudanie interweniował Maciej Sadlok, który zamiast powstrzymać Koulourisa przed zdobyciem bramki, sam posłał piłkę do własnej siatki. Pogoń dowiozła wynik 3:0 do samego końca. Podopieczni Gustafssona w pozytywnych nastrojach spędzą więc nadchodzącą przerwę reprezentacyjną. Jakub Żelepień, Interia