Kiedy ostatni raz Widzew pokonał u siebie Lecha Poznań, grał na starym rozlatującym się stadionie, a w zespole występowali m. in. Łukasz Broź, Jakub Rzeźniczak i Jakub Wawrzyniak. W przyszłości wszyscy zostali piłkarzami Legii i grali w reprezentacji Polski. W Lechu było jeszcze więcej znanych zawodników - kadrowiczów - m. in. Marcin Wasilewski, Bartosz Bosacki, Grzegorz Wojtkowiak, Arkadiusz Bak, Rafał Murawski czy Piotr Reiss. Spotkanie przyniosło wiele emocji. Widzew prowadził 2-0, Lech wyrównał, ale zwycięską bramkę zdobył najmniej znany ze wszystkich graczy na boisku - Krzysztof Sokalski. Od tej pory łodzianie nie pokonali Lecha u siebie, choć w 2011 roku udało im się wygrać w Poznaniu. To spotkanie w 25. kolejce PKO BP Ekstraklasy zapowiada się najbardziej emocjonująco. Widzew choć jest beniaminkiem, to spisuje się powyżej oczekiwań. Lecha ma na wyciągnięcie ręki - traci do niego trzy punkty. Wiosną piłkarze trenera Janusza Niedźwiedzia nie spisują się jednak tak dobrze jak jesienią. Wygrali tylko raz, pięć spotkań zremisowali i jedno przegrali. Zdobyli więc osiem punktów na 21 możliwych. Lech poniósł dwie porażki, ale i tak wywalczył 12 punktów. Pewnym usprawiedliwieniem dla mistrzów Polski są występy w Lidze Konferencji Europy. Dla trenera Johna van den Broma priorytetem są europejskie puchary i rotuje składem. W ekstraklasie zwykle wystawia tych "słabszych" i po wynikach było to widać. Czy na pewno trener Lecha będzie rotował składem? W tym roku po meczach w LKE Lech przegrał z Zagłębiem Lubin, Śląskiem Wrocław i zremisował z Piastem Gliwice. Tyle że przed spotkaniem z Widzewem sytuacja jest trochę inna. W związku z przerwą reprezentacyjną kolejny mecz o punkty poznaniacy rozegrają za dwa tygodnie, a w europejskich pucharach dopiero w połowie kwietnia. To oznacza, że szkoleniowiec Lecha wcale nie musi oszczędzać najlepszych. Tym bardziej że jego drużyna nie jest pewna, że przyszłym sezonie zagra ponownie w europejskich pucharach. Co prawda jest trzecia w tabeli, ale z taką samą liczbą punktów co czwarta Pogoń. A tuż za plecami jest właśnie Widzew. W łódzkim klubie o europejskich pucharach raczej się nie wspomina. Trzy tygodnie temu prezes Widzewa po remisie z Legią w Warszawie przyznał, że drużyna "chyba się utrzymała". Trener Niedźwiedź przed spotkaniem komplementował mistrzów Polski. - To wielki sukces klubu z Poznania. Gratulacje za reprezentowanie Polski. Mecz z Djurgarden Lech miał pod kontrolą - uważa szkoleniowiec Widzewa. - Spodziewamy się rotacji w składzie rywali, bo mają szeroką i wyrównaną kadrę. Nawet jak wyjdzie drugim składem to będzie równie silny. W takim meczu musimy wznieść się na wyżyny. Piłkarzem, którego na pewno zabraknie w składzie Lecha jest pauzujący za żółte kartki Michał Skóraś. W Widzewie nie będzie tylko Fabio Nunesa. Emocji sportowych na boisku nie powinno zabraknąć. W łódzkim kubie przyznają, że spotkanie z Lechem jest wiosną największym wzywaniem pod względem organizacyjnym. A to za sprawą tego, że fani mistrzów Polski są zaprzyjaźnieni z kibicami ŁKS, czyli odwiecznego rywala Widzewa. Na trybunach może być więc bardzo gorąco. "Dla nas to najtrudniejszy mecz w roli gospodarza. Mecz będzie zabezpieczać 1500 osób, więc prośba o wcześniejsze przyjście na stadion." - napisał na twitterze prezes Mateusz Dróżdż.