Zarówno Zagłębiu Lubin jak i Stali Mielec na pewnym etapie tego sezonu zajrzał w oczy strach związany z grożącym spadkiem z ligi. Oba zespoły jednak w ostatnich tygodniach zdążyły odskoczyć od strefy zagrożenia i mają szansę nawet na skończenie sezonu w pierwszej połowie tabeli. Wygrany tego spotkania mógłby to zrobić zresztą już po tej kolejce. Oficjalnie: Lukas Podolski podjął decyzję. Wiadomo, co z jego przyszłością w Górniku Zabrze Z drugiej strony, Stali do matematycznego już zapewnienia sobie utrzymania wystarczał remis, trzeba jednak oddać, że nie było widać jakiejś wielkiej zachowawczości po zespole Kamila Kieresia. Zagłębie od początku starało się co prawda przejąć kontrolę, ale goście ukracali ich zamiary skutecznym odgryzaniem się. Pierwsi zresztą wywołali jakieś zamieszanie w którymś z pół karnych, kiedy obrońcy Zagłębia dosyć nieporadnie starali się wybić piłkę. Świetny Mrozek nie mógł bronić Stali wiecznie Po tej sytuacji z każdą minutą rozkręcali się jednak coraz bardziej "Miedziowi". Mrozka najpierw strzałem z dystansu sprawdził Chodyna, a po chwili klasyczny centrostrzał zaproponował lubińskiej publice Gaprindaszwili. W obu sytuacjach golkiper Stali zachował się jednak bardzo dobrze, chociaż szczególnie druga sprawiła mu sporo trudności. Hat-trick świetnych interwencji skompletował po kilku minutach, kapitalnie odbijając strzał głową Kopacza. Dał zatem kolejny argument za tym, że ekstraklasowa komisja popełniła błąd nie uwzględniając go wśród nominowanych od nagrody dla bramkarza sezonu. Mistrz świata zainwestuje w polski klub? Jest deklaracja Mrozek nie mógł jednak Stali bronić wiecznie. Znów obrońcy Stali nie upilnowali w polu karnym Kopacza, który wyskoczył zdecydowanie najwyżej i szukał kolejnego strzału. Jego próbę zablokował Matras, ale jednocześnie okazał się idealną "ścianą" dla Gaprindaszwiliego. Gruzin był najszybszy i dobitką dał Zagłębiu zasłużone prowadzenie. Gospodarze szybko szukali kolejnego gola, ale albo po raz kolejny pokazywał się Mrozek, albo ktoś minimalnie się pomylił, jak Filip Starzyński szukający technicznego strzału sprzed pola karnego. Determinacja została nagrodzona na sam koniec i znów to była świetna kontra Zaglębia, jak przed tygodniej z Cracovią. Wtedy Łakomy ją wykończył, a teraz zaliczył asystę przy golu Kurminowskiego. Właściciel Widzewa zabrał głos. "Nie było wspólnej wizji" Po przerwie Zagłębie nieco spuściło z tonu i mając wynik grało już zdecydowanie spokojniej. To pozwoliło na nieco odważniejszą grę piłkarzom Stali, którzy wreszcie sprawdzili Sokratisa Dioudisa. Nie był to jednak też żaden wielki test, bardziej dwa dosyć proste strzały, które sprawiły, że Grek za bardzo między słupkami nie zmarzł. A, no i oczywiście znów Stal przed stratą gola uratował Mrozek, w końcówce wykonując wyśmienitą podwójną interwencję. Do żadnego niespodziewanego zwrotu akcji już jednak w Lubinie nie doszło i Zagłębie zaliczyło czwartą wygraną z rzędu, wskakując do górnej połówki tabeli. O ile na przestrzeni całej rundy pojawiały się pewne turbulencje w postawie "Miedziowych" ale ostatnie mecze pokazują, że praca Waldemara Fornalika zaczyna przynosić efekty. Stal wciąż nie może być pewna utrzymania, nie jest co prawda pierwszą kandydatką do spadku, ale zamiast spokojnego zakończenia sezonu będzie jednak mały strach z tyłu głowy. Lech potwierdził, to koniec współpracy. Następca ma być "z wysokiej półki"