Dotychczas, jeśli chodzi o Górnika, najmłodszym zawodnikiem w historii 14-krotnego mistrza Polski, który zagrał w najwyższej klasie rozgrywkowej był Joachim Hutka. W Ekstraklasie czy wtedy jeszcze w I lidze (bo było to w 1976 roku), zadebiutował w wieku 15 lat i 357 dni. Co ciekawe, Hutka, tak jak Stalmach jest wychowankiem Sparty Zabrze. Przed Hutką przyszłość stała otworem. W 1980 roku został jednak na Zachodzie, grał m.in. w Fortunie Dusseldorf. Stalmach pamiętał o wszystkich Jak będzie ze Stalmachem? W niedzielę trener Jan Urban niespodziewanie postawił na niego w ligowym klasyku z Legią Warszawa. Młodzian nie pękł, zagrał więcej niż przyzwoicie. Przez ponad godzinę walczył jak równy z równym z zawodnikami mistrza Polski. Docenili to szkoleniowcy, kibice, a także koledzy z drużyny, którzy chwalili młodziana ze pierwszy występ w Ekstraklasie. - Jak usłyszałem od trenera, że może będę siedział na ławce, albo wyjdę w pierwszym składzie, a potem na tablicy pokazało się moje nazwisko, to był stres, ale dwie minuty i przeszło. Trener wziął mnie przed odprawą i rozmawialiśmy przed wszystkimi zawodnikami, jak to będzie przy wypełnionym stadionie, bo nikt nie wiedział jak zareaguję czy będzie stres, ale na szczęście było dobrze. Przy takich kibicach, to oni ciągnęli mnie do przodu. Są najlepsi w Polsce. Dziękuję trenerom za wsparcie, zaufanie i przede wszystkim pomoc kolegom, bo to oni wspierali mnie jak mogli oraz motywowali. Też nie mogę nie wspomnieć o trenerze Żurku, który mnie wziął i z trenerem Osadnikiem dali mi szansę jako pierwsi gry ze starszymi od siebie. Nie mogę też nie wymienić osoby dyrektora Płatka. To też jego duża zasługa, że tutaj jestem i zadebiutowałem - mówi Stalmach. Lewandowski znowu strzela w LM - zobacz bramki! Wsparcie od Podolskiego W niedzielę spełniło się jedno z jego marzeń. - Debiut w Górniku, to było marzenie od dziecka, mieszkam 500 metrów od stadionu. Taki cel sobie postawiłem, żeby zadebiutować w pierwszym zespole jeszcze przed 16. rokiem życia, ale kompletnie nie sądziłem że się to uda, a że już w meczu z Legią, to zupełnie. Nie wiedziałem, że dostane szansę gry. Dopiero w sobotę się dowiedziałem że może zagram, na szybko załatwiałem dwa bilety. Chcę też powiedzieć o Lukasu Podolskim, to kawał piłkarza i kawał dobrego człowieka. Wspierał mnie i przed i w trakcie spotkania. Super z nim kontakt, nie mogłem sobie wymarzyć, żeby być w jednym zespole z mistrzem świata - zaznacza. Młodzi atakują Mateusz Bukowiec przed lat także, jako 16 latek, zadebiutował w pierwszym zespole Górnika Zabrze. Był uznawany za wielki talent. Teraz pracuje z najmłodszymi, szkoląc młodych graczy w RKP ROW Rybnik. Pytany o debiut Stalmach w Górniku mówi. - To chyba znak tych czasów, że coraz młodsi zawodnicy atakują tą seniorską piłkę. Im więcej ich będzie, to tym więcej statystycznie przebije się ich do seniorskiego futbolu. Później wiele już innych czynników decyduje, jak się to wszystko potoczy. Mam tutaj na myśli rozwój mentalny, fizyczny czy zwyczajnie w świecie ich organizmy będą to wytrzymywać. Ale jak tak patrzę, to na przestrzeni tych ostatnich lat wiele zmieniło się w kwestii mentalnej. Pojawia się wiele osób, które pracują nad kwestią mentalności u zawodników i wiedzą jak prowadzić graczy, być może na błędach popełnionych wcześniej. Trzeba trzymać kciuki za tych młodych zawodników i wprowadzać ich z głową. Przykładem jest nie tylko Stalmach z Górnika, ale przede wszystkim Kacper Kozłowski z Pogoni, który gra w reprezentacji. Zbudował już taką pewność siebie, że daje radę, a jak wytrzyma wszystko fizycznie, a widać że motorycznie też jest bardzo mocny, to droga do dużej kariery stoi otworem - podkreśla Mateusz Bukowiec. Michał Zichlarz