Zabawa w statystyki przed tym meczem nie miała większego sensu. Raków Częstochowa nie przegrał z Pogonią Szczecin sześciu poprzednich potyczek. Ale za to meldował się na obiekcie zespołu, który mógł się pochwalić passą pięciu meczów bez porażki, w tym czterech zwycięskich. Pytanie o faworyta? Musiało pozostać nierozstrzygnięte. Początek spotkania szybko jednak uzmysłowił, że lepiej dysponowani tego dnia są "Portowcy". Gdyby nie stojący w bramce obrońców tytułu Vladan Kovaczević i brak odrobiny szczęścia, gospodarze mogli prowadzić różnicą trzech bramek już do przerwy. Golkiper Rakowa znakomicie spisał się w trudnych sytuacjach, gdy na jego bramkę uderzali Alexander Gorgon i Wahan Biczachczjan. A po strzale Linusa Wahlqvista - już w doliczonym czasie pierwszej połowy - piłka trafiła w słupek. Kontrowersja w meczu Rakowa Częstochowa. Trener mistrzów Polski otwarcie o decyzji sędziego Szwarga zmienia z rozmachem już w przerwie. Efekt? Trzy ciosy i... dwa ofsajdy Trener Dawid Szwarga nie czekał z założonymi rękami na dalszy rozwój zdarzeń. Już w przerwie dokonał potrójnej zmiany. Na murawie pojawili się Adnan Kovaczević, Dawid Drachal i Bartosz Nowak. Efekt? Początkowo bliżsi otwarcia wyniku byli szczecinianie. Znów jednak fenomenalnie zachował się bramkarz mistrzów Polski, tym razem dwukrotnie w jednej akcji interweniując udanie poza polem karnym. Historyczne zwycięstwo w Ekstraklasie. Radość beniaminka nie ma granic Ale potem inicjatywę przejęli wreszcie goście. Futbolówka w siatce Pogoni lądowała trzykrotnie w ciągu 15 minut. Dwa trafienia nie zostały jednak uznane z powodu ofsajdu. Sluszność decyzji wykazał VAR. Prawidłowego gola w 54. minucie zdobył Nowak. Idealnie wyszedł do prostopadłego podania, uderzył lewą nogą bez przyjęcia i było 0-1. Piłka zatrzymała się na bocznej siatce. Częstochowianie z prowadzenia cieszyli się niespełna kwadrans. Po akcji Kamila Grosickiego formalności z bliskiej odległości dopełnił Gorgon. I jak się okazało, było to trafienie, które ustaliło końcowy rezultat spotkania.