Przed rozpoczęciem trwającej kolejki PKO Ekstraklasy sytuacja w tabeli obu zespołów była diametralnie różna. Raków Częstochowa plasował się na pozycji wicelidera, z kolei Górnik Zabrze zawisł tuż nad strefą spadkową. Pytanie o faworyta niedzielnego starcia wydawało się retoryczne. Tym bardziej, że gospodarze przystępowali do meczu bez lidera drużyny Lukasa Podolskiego. Tymczasem po absencji spowodowanej kontuzjami do meczowej kadry obrońców tytułu wracali Zoran Arsenić i Jean Carlos. Częstochowianie pamiętali jednak, że w poprzednim sezonie polegli przy Roosevelta 0-1. Mieli świadomość, że meldują się na wyjątkowo trudnym terenie. Podolski mógł patrzeć i podziwiać. Nowa najlepsza lewa noga w Ekstraklasie? Japoński szturm przy Roosevelta. Yokota w roli bezwzględnego egzekutora Nikt nie sądził jednak, że Górnik zacznie spotkanie od tak mocnego uderzenia. Wprawdzie w czwartej minucie okazję do objęcia prowadzenia mieli mistrzowie kraju, ale z pojedynku z Bartoszem Nowakiem zwycięsko wyszedł Daniel Bielica. Potem w opałach byli już tylko podopieczni Dawida Szwargi. A głównym bohaterem wieczoru - Daisuke Yokota. Japończyk wpisał się na listę strzelców w 10. i 22. minucie. Najpierw po dryblingu w polu karnym jego pierwsze uderzenie zostało zablokowane, poprawka okazała się jednak nie do obrony. Potem bez przyjęcia przymierzył przytomnie po ziemi z 15 metrów i było 2-0. Wiosną 23-latek potrzebował 13 występów, by zdobyć w barwach Górnika dwie bramki. Teraz tego samego dokonał w niespełna pół godziny. W bieżącym sezonie to jego pierwsze gole strzelone z gry. W pierwszej kolejce wrześniowej trafił do siatki w wyjazdowym meczu z Lechem Poznań (1-1). Lukas Podolski w tarapatach. Policja wykryła nieprawidłowości W Zabrzu do przerwy rezultat nie uległ zmianie. Po zmianie stron częściej przy piłce utrzymywał się Raków, ale niewiele z tego wynikało.... aż do 83. minuty. Wówczas kontaktował bramkę zdobył Ante Crnac. Dla 19-letniego Chorwata to pierwsze trafienie na polskich boiskach. Defensorzy Górnika tego dnia nie pozwolili jednak rywalom na nic więcej. Raków wraca do domu bez punktów i myślami jest już przy czwartkowym boju ze Sportingiem Lizbona w Lidze Europy.