Raków wciąż zaangażowany jest na trzech frontach - w Lidze Europy, ekstraklasie i Pucharze Polski. Trener Dawid Szwarga ma dość szeroki skład, ale plany krzyżują mu kontuzje. W czwartek w meczu ze Sportingiem Lizbona kontuzji doznał Zoran Arsenić. Wcześniej urazy wyeliminowały Stratosa Svarnasa, Łukasza Zwolińskiego i Iviego Lopeza, a za kartki pauzował Adnan Kovacević. Jak wykorzystać występy rywala w europejskich pucharach dała Widzewowi Stal Mielec, która kilka godzin wcześniej wygrała w Warszawie z Legią. Łodzianie też jednak mają swoje problemy zdrowotne - brakowało Bartłomieja Pawłowskiego, Serafina Szoty, Sebastiana Kerka i Dawida Tkacza. Szkoleniowiec Rakowa tym razem nie zmienił aż tak mocno pierwszej jedenastkę w porównaniu do spotkania ze Sportingiem (1:1). W środku tygodnia mistrzów Polski nie czeka bowiem kolejny mecz w Lidze Europy, ale 1/16 finału Pucharu Polski z ostatnim w lidze ŁKS. Przeciwko Widzewowi od początku zagrali Jean Carlos, Ben Lederman i Bartosz Nowak, którzy w czwartek byli zmiennikami. Pozostali to byli ci samo zawodnicy z podstawowego składu ze Sportingiem. Szybki cios Widzewa, Raków odbija się od obrony Nie minęły nawet trzy minuty, a Widzew nieoczekiwanie objął prowadzenie. Łodzianie sprytnie rozegrali rzut wolny, Juljan Shehu nie dośrodkował, a podał do boku i dopiero wtedy w pole karne zagrał Mato Milos, a Mateusz Żyro wyskoczył wyżej niż obrońca i ładnym strzałem trafił do bramki. Pierwsza odpowiedź Rakowa to celny strzał Bartosza Nowaka, ale nie sprawił kłopotów Henrichowi Ravasowi. Po chwili gospodarze też pokazali, że mają różne rozwiązania dla stałych fragmentów, ale w porę interweniował Żyro. Przewaga mistrzów Polski jednak rosła. Obrona Widzewa grała jednak dość pewnie - zwykle blokowała strzały, a także radziła sobie z indywidualnymi próbami rywali. A gdy częstochowianie mieli bramkową okazję, Ante Crnac spudłował. Dopiero 25 minut po zdobyciu gola łodzianom udało się stworzyć dwie sytuacje, ale obrońcy Rakowa już nie dali się ograć. Sprawy skomplikowały się Widzewowi w 35. minucie, gdy kontuzji doznał Juan Ibiza. Hiszpan był bardzo mocnym punktem defensywy. Zastąpił go Luis da Silva. Portugalczyk w poprzednich meczach popełniał błąd za błędem i zasłużenie trafił na ławkę. Teraz w trudnym momencie dostał szansę rehabilitacji. Po przerwie Raków szybko stworzył okazję Ante Crnac próbował zaskoczyć Ravasa strzałem głową, ale bramkarz złapał piłkę. Gospodarze atakowali, Widzew skupił się na defensywie, ale od czasu do czasu się odgryzał. Jean Carlos ratuje Raków W 59. minucie sędzia przerwał mecz po tym, jak kibice Rakowa odpalili środki pirotechniczne. Trener Szwarga wykorzystał ten moment na zmiany - weszli podstawowi zawodnicy Marcin Cebula i Władysław Koczerhin, a także Fabian Piasecki. Ten ostatni uratował Rakowowi remis ze Sportingiem. Napór gospodarzy w końcu przyniósł efekty. Po zamieszaniu w polu karnym w końcu uderzył Jean Carlos i Ravas nie był w stanie wybić. 1:1. Brazylijczyk był blisko kolejnej bramki, ale piłkę z linii bramkowej wybił Marek Hanousek. W końcówce reką w polu karnym zagrał Shehu, ale sędzia uznał, że to nie kwalifikuje się na jedenastkę.