W bieżącym sezonie T-Mobile Ekstraklasy trzy razy wojewodowie zamykali stadiony. Najbardziej dotkliwą karę dostała Cracovia, którą ukarano zakazem wpuszczenia kibiców na dwa spotkania. Bez publiczności odbyły się mecze Cracovia - Pogoń, Cracovia - Podbeskidzie, Zawisza - Piast i Legia - Ruch. Najwięcej kontrowersji wywołała decyzja wojewody mazowieckiego Jacka Kozłowskiego. Swoje od kibiców Cracovii usłyszał także wojewoda małopolski Jerzy Miller. W walce przeciwko tak radykalnym decyzjom kluby postanowiły zewrzeć szeregi. Kilkanaście dni temu przedstawiciele wszystkich drużyn Ekstraklasy podpisali 10-punktowe, wspólne stanowisko w sprawie bezpieczeństwa na stadionach. Sygnatariusze podkreślili, że na stadionach Ekstraklasy jest bezpiecznie oraz zdecydowali się wyrazić niezadowolenie wobec decyzji o zamykaniu całych stadionów lub ich części. Wiceprezes Ekstraklasy SA Marcin Animucki lobbował także w sejmie o zmianę zapisów w ustawie o bezpieczeństwie imprez. Podczas posiedzenia komisji sportu Animucki przedstawił propozycję złagodzenia niektórych zapisów. Ekstraklasa chce m.in. rezygnacji z wymogu umieszczania na karcie kibica wizerunku twarzy oraz numeru identyfikacyjnego wraz z informacją o podmiocie, który go nadał. - Dzisiaj łatwiej jest kupić bilet lotniczy i wejść na pokład samolotu, niż dostać się na stadion - zwraca uwagę Animucki. Organizatorzy rozgrywek nie mieliby też nic przeciwko wprowadzeniu miejsc stojących na części trybun. - Rozwiązanie to stosowane jest w wielu krajach Europy Zachodniej, a jego wdrożenie w żadnym z nich nie miało negatywnych następstw dla kwestii bezpieczeństwa - zauważa Animucki. - W Bundeslidze przywrócenie miejsc stojących w znaczący sposób poprawiło nie tylko atmosferę widowiska, ale także przełożyło się na wzrost frekwencji. Najważniejszy jest jednak postulat zalegalizowania pirotechniki. - Nie sprzeciwiamy się propozycjom zgłaszanym przez ruch kibicowski. Pozytywną opinię na temat powinni jednak wyrazić za każdym razem przedstawiciele Policji i Straży Pożarnej - dodaje wiceprezes Ekstraklasy SA. O poziom bezpieczeństwa na meczach piłkarskich spytaliśmy Andrzeja Biernata. INTERIA. PL: Czy będzie pan zachęcał wojewodów do bezkompromisowego zachowania w kwestii bezpieczeństwa na stadionach? Andrzej Biernat, minister sportu: - Tak naprawdę w ostatnim czasie mieliśmy tylko dwa przykłady zamknięcia obiektów - w Warszawie i Bydgoszczy. Jeżeli kibice sami zrozumieją, że na takie zachowania nie będzie przyzwolenia, to nikt nie będzie ograniczał możliwości oglądania meczów z trybun. Odpowiedzialność na siebie muszą wziąć także organizatorzy. W jaki sposób? - Chociażby przez wydawanie zakazów stadionowych tym, którzy nie potrafią się zachować. Na 2000 zakazów stadionowych tylko około 100 przyznanych zostało przez kluby. W Niemczech ta relacja jest odwrotna. To kluby same eliminują tych, których nie chcą widzieć na meczach swojej drużyny. Sądy podejmują decyzje dopiero w ekstremalnych przypadkach. Czyli dalej czeka nas zastosowanie odpowiedzialności zbiorowej? Kilkunastu rozrabia a kilkanaście tysięcy nie ma prawa obejrzeć meczu z trybun. - Na całym świecie tak się dzieje. To nie jest tylko polski wymysł, żeby zamykać stadiony. Jakoś nie widziałem protestujących kibiców pod siedzibą UEFA w Nyonie, kiedy podjęto tam decyzję o niewpuszczeniu kibiców na obiekt przy Łazienkowskiej na mecz z Apollonem w Lidze Europejskiej. Czy doczekamy się wspólnej polityki w kwestii bezpieczeństwa na stadionach? Widać, że wojewodowie dość swobodnie podchodzą do egzekwowania przepisów ustawy o bezpieczeństwie imprez masowy. - Jestem kibicem, chciałbym oglądać widowiska sportowe z trybun. Trzeba zrobić wszystko, aby ograniczyć psucie tych widowisk przez małe grupy ludzi. Działania wojewodów nakierowane są na to, aby wszystkie niedoskonałości w poziomie bezpieczeństwa na stadionach jak najszybciej wyeliminować. Każdy wojewoda podejmuje decyzje indywidualnie, korzystając z wiedzy o poziomie bezpieczeństwa, na obiekcie za który jest odpowiedzialny. Wojewoda Kozłowski kilkakrotnie wysyłał sygnały ostrzegawcze, widocznie nie do końca zostały one spełnione przez organizatorów. Za najmniej przyjaznego piłce nożnej uchodzi właśnie wojewoda mazowiecki, który zamknął niedawno stadion Legii na mecz z Ruchem Chorzów, mimo że zdaniem wielu nie było podstaw ku temu. - Każdy przypadek trzeba traktować indywidualnie. Nie chcę wchodzić w rolę recenzenta działań wojewody mazowieckiego. Czy to była kara adekwatna do przewinienia? Po wielu ostrzeżeniach ze strony wojewody, pewnie tak. Kiedy zostanie zmieniona ustawa o bezpieczeństwa imprez masowych? Generał Adam Rapacki powiedział niedawno, że nie przystaje ona do obecnych realiów. - Czyli w związku z tym powinniśmy pozwolić kibicom na rzucanie rac na murawę, bicie się i wszczynanie awantur? Kara dla Legii była nałożona właśnie za te wykroczenia. Faktycznie, niektóre zapisy były przygotowane pod kątem Euro 2012. W tej chwili już trwają prace w komisjach sejmowych, aby ją zmienić. Rozmawiał Krzysztof Oliwa