"Kiedy grałem dobrze wszystko było w porządku. Potem pojawiły się kłopoty i zaczęli pisać, że jestem idiotą, psychopatą, wariatem i oszołomem" - powiedział Serb, cytowany przez "Dziennik". Mijailović popełnił kilka wybryków, o których było głośno całej Polsce. "Każdy popełnia błędy w życiu, ja też. Teraz muszę się z tego wygrzebać. Zresztą wiele faktów zostało przekręconych przez dziennikarzy" - stwierdził. Jedną sprawę w sądzie o pobicie studentów w pubie już przegrał. "I natychmiast się odwołałem" - mówi. Wyrok nakłada na niego obowiązek sprzątania Krakowa. "Nigdy tego nie zrobię. Czekam na kolejne rozprawy i wtedy będę rozmawiał z moim adwokatem o tym, co robić dalej" - dodał. Jest jeszcze oskarżenie o ucieczkę po zatrzymaniu przez policję. "Winna jest policja. Przez pół godziny mnie trzymali, twierdząc, że przejechałem na czerwonym świetle. A to nieprawda. Najpierw długo rozmawialiśmy, a potem zaczęli mnie męczyć psychicznie. Było mi zimno. Powiedziałem im, że nie będę dłużej marzł i wsiadłem do samochodu. Wtedy zaczęło się na dobre. Chcieli koniecznie wyciągnąć mi kluczyki ze stacyjki. Ja im na to nie pozwoliłem. Chcieli mi założyć kajdanki i zaczęliśmy się szarpać. Nie wytrzymałem i uciekłem" - powiedział Mijalović. Jaki jest więc naprawdę lewy obrońca Wisły Kraków? "Z pewnością zwariowany, ale nie tak bardzo, jak piszą. Zawsze byłem taki, od dziecka. Ale nigdy się nie zmienię, bo charakteru nie da się zmienić. Mam swój honor" - stwierdził.