Derby Łodzi z sentymentem wspomina Jan Tomaszewski, który przed laty strzegł bramki Łódzkiego Klubu Sportowego. Niezależnie od miejsc obydwu zespołów w tabeli, emocji nigdy nie brakowało. - Bo "mistrzostwo Łodzi" było ważniejsze nawet od uplasowania się na pierwszym miejscu w lidze. Przekomarzaliśmy się z widzewiakami mówiąc, że "ich mięso zostanie na naszych korkach" - wspomina Tomaszewski w rozmowie ze "Sportem". Były bramkarz reprezentacji Polski bardzo dobrze pamięta swoje pierwsze derby, w którym...sprokurował rzut karny. - Piłkę ustawił Tadek Błachno. Podszedłem do niego i zapytałem, czy założy się o szampana, że nie strzeli. Zakład został przyjęty. Tadek trafił. Mnie pozostało kupić szampana, zaś cała piłkarska Łódź przez rok zastanawiała się jaki to biznes ubili wtedy Tomaszewski i Błachno - opowiada Tomaszewski.