O możliwości gry Gedanii na bursztynowym stadionie jako pierwszy poinformował tygodnik "Zawsze Pomorze" piórem red. Adama Mauksa, który stał się kronikarzem klubu, obchodzącego w zeszłym roku stulecie. Właśnie ukazała się książka Mauksa pt. "Biało-czerwoni z Gdańska. Rozmowy o piłce nożnej w Gedanii, z okazji 100-lecia klubu". A jest o czym rozmawiać, bo historia klubu, który historycznie był kolejowy, jest fascynująca. Gedania była ostoją polskości w zniemczonym Wolnym Mieście Gdańsku. W wywiadzie autor wyjaśniał nam fenomen Gedanii w XX-leciu międzywojennym: - To był w pewnym momencie największy klub Wolnego Miasta, wliczając w to kluby niemieckie, miał najwięcej członków. Właściwie każdy Polak w Gdańsku w jakiś sposób sympatyzował z Gedanią i miał z nią bliższy bądź dalszy związek. Wielu z tych młodych ludzi, oprócz działalności sportowej, było również kibicami, członkami wspierającymi polski klub w Gdańsku. Ten rodzaj kibicowania ukochanemu klubowi, był kiedyś niezwykle popularny. Wraz z końcem wojny ta tradycja w Polsce zanikła. Gedania była klubem wielosekcyjnym - wiele z jego sekcji miało znaczenie, że tak powiem - paramilitarne - boks, strzelectwo, motocykle. To wszystko wynikała z atmosfery tamtych lat - Polacy byli zaczepiani przez niemieckie bojówki na ulicach i musieli się bronić. Wybuch II Wojny Światowej oznaczał koniec Gedanii w jej pierwotnym wcieleniu. Wielu gedanistów zostało na zawsze w obozach koncentracyjnych w Stutthofie, Sachsenchausen, Mauthausen-Gusen czy Dachau. - Już pod koniec sierpnia hitlerowcy napadli siedzibę Gedanii i ją zniszczyli, rozkradli dokumenty. Dlatego praca nad moją książką była bardzo ciężka, przetrwało niewiele pamiątek. Po wojnie Gedania i przedwojenni Polacy w WMG też długo byli tematem zakazanym. Komuniści bardzo podejrzliwie patrzeli na przedwojennych gdańszczan. Jest taka wystawa w Muzeum Miasta Gdańska, pod wiele mówiącym tytułem: "Wolę o tym nie mówić" - tłumaczył Adam Mauks. Gedania zagra na Polsat Plus Arenie? Ale Gedania to nie tylko piękna przeszłość, to również teraźniejszość. Biało-czerwoni są beniaminkiem III ligi, ale w sezonie 2022/23 spisują się jak starzy wyjadacze i są wiceliderem tabeli, nawet mimo ostatniej porażki z Unią Swarzędz 0-2. Ostatni mecz w rozgrywkach gdańszczanie rozegrają z obecnym liderem, Olimpią Grudziądz. Działacze chcą wynagrodzić dzielnej drużynie doskonałą postawę w rozgrywkach i rozegrać ten mecz na Polsat Plus Arenie, której oficjalna pojemność wynosi 41.620. Na co dzień bursztynowy stadion jest siedzibą Lechii Gdańsk, która wkrótce zapewne zakończy swój 15-letni pobyt w Ekstraklasie. - Po długim weekendzie dojdzie do spotkania, na którym zapadnie ostateczna decyzja - mówi na łamach "Zawsze Pomorze" Marcin Jędryczka, dyrektor Niepublicznej Szkoły Podstawowej Mistrzostwa Sportowego Gdańskiego Klubu Sportowego Gedania 1922, który jest zaangażowany w realizację tego pomysłu. - Chcemy znaleźć na to pieniądze, a że władze stadionu nie chcą dużo, bo uważają, że ten obiekt musi być też dla innych klubów, nie tylko dla Lechii, to jest duża szansa, że się dogadamy - dodaje. Drugi z pomysłów dotyczących Polsat Plus Areny to rozegranie nań finału regionalnego Pucharu Polski. Ten pomysł ma szansę na realizację tylko w przypadku, gdyby do finałowej rozgrywki awansowały dwie gdańskie drużyny: Gedania i Jaguar. Na razie obie dotarły na szczebel ćwierćfinału. Jeśli zestaw finałowy będzie inny, wówczas finał zostanie rozegrany w Stężycy. Maciej Słomiński, INTERIA