Wraz z zakończeniem sezonu 2022/23 z Rakowa Częstochowa odszedł Marek Papszun, dla którego wisienką na torcie siedmioletniej pracy było zdobycie mistrzostwa kraju. W roli trenera zespołu z Limanowskiego zastąpił go Dawid Szwarga. U Papszuna trwa etap odpoczynku w połączeniu z poszukiwaniem nowego zatrudnienia. Jak sam przyznał, nie jest mu łatwo o dobre oferty z zagranicy. Miał dwie, lecz je odrzucił. - W jednej chodziło o kierunek, w drugiej o możliwości drużyny. Nie chcę wchodzić w projekt, do którego nie jestem w pełni przekonany. Na dzisiaj uznałem, że chcę poczekać. Może pojawi się coś lepszego, a może będzie trzeba wrócić do poziomu tych ofert, które już się pojawiły. Zobaczymy. Na pewno te wszystkie ostatnie decyzje, o odejściu i o tym, by jeszcze poczekać, podjąłem bardzo świadomie - powiedział w wywiadzie dla Sport.pl. Kibice nie obejrzą z bliska Roberta Lewandowskiego. Klamka zapadła, sąd podjął decyzję Marek Papszun: "Polscy trenerzy nie istnieją w Europie" Dopiero pod koniec maja zatrudnił menadżera, którym Christos Dimitriadis. Wcześniej nie miał swojego agenta. Grek od razu przekazał mu, że jeśli zaczynają pracować na tak krótko przed rozpoczęciem nowego sezonu, to trudno będzie oczekiwać wielu propozycji z klubów. - To działa podobnie jak z zawodnikami. Transfer trzeba wypracować, odpowiednio przygotować. Nie wszyscy zawodnicy są przecież wyskautowani. Niektórzy przychodzą z polecenia. Słyszy się o nich, sprawdza, dopytuje, weryfikuje i dopiero podejmuje decyzję - wytłumaczył. Problemem dla 48-latka jest także fakt, że opinia o polskich szkoleniowcach jest negatywna albo nie istnieje w ogóle. Fatalny błąd FC Barcelona, przykra niespodzianka. Tak Real zadał "cios" Tymczasem Raków już bez Papszuna na pokładzie we wtorek rusza w boje eliminacyjne do Ligi Mistrzów. Pierwszym rywalem będzie Flora Tallinn.