"Arsene Wenger powiedział mi, że jestem szczęściarzem, bo był to pierwszy przypadek od 9 lat, że obcy trener przebywał w ośrodku Arsenalu i oglądał wszystkie zajęcia" - powiedział w "Super Expressie". W wyjeździe do Anglii pomógł mu jego podopieczny, 19-letni Paweł Linka, którym pół roku temu zainteresował się Arsenal. "Pomogli także prezesi Kadziński i Kasprzak. Prywatnie jestem małym pionkiem" - podkreślił "Czyżyk". "Musiałem czekać 4 dni, żeby porozmawiać z Wengerem. Nie jest bufonem, ale tam obowiązuje hierarchia, prestiż trenera jest wielki" - dodał. Czyżniewski ocenia, że największa przepaść pomiędzy angielskimi i polskimi piłkarzami jest w podejściu do treningów i meczów. "Amica nie ustępuje Anglikom bazą treningową. Mamy hotel w ośrodku treningowym, oświetlone boiska boczne. Arsenal tego nie ma. Ale angielscy piłkarze od dziecka są uczeni profesjonalizmu, w każdym szczególe. Z olbrzymią dokładnością i pasją wykonują wszystkie ćwiczenia. Nasi, niestety, nie są tacy" - stwierdził.