Cracovia jest w tym sezonie pierwszą polską drużyną, która pożegnała się z europejską areną. Podopieczni Michała Probierza nie mieli żadnych argumentów, by wyrzucić za burtę rozpędzone Malmoe. O wyniku spotkania zadecydowały dwa ciosy z pierwszej połowy. Pierwszy padł już w premierowej akcji meczu. W najczarniejszych prognozach Cracovia nie przewidywała takiego przebiegu pierwszej połowy. Nie minęło pół minuty, a Hrosso musiał wyciągać piłkę z siatki. Po wyrzucie z autu w dogodnej sytuacji znalazł się Berget. Najpierw został zablokowany przez Sziplaka, ale po chwili uderzył z pola bramkowego nie do obrony i było 1-0! - Żałujemy bardzo, że nie będzie nam dane rozegranie dwumeczu. Nie wystąpimy na swoim stadionie. W tym elemencie szczęście sprzyjało Malmoe - mówił na przedmeczowej konferencji prasowej trener Cracovii, Michał Probierz. I miał rację. Wyjazdowy teren okazał się dla jego zespołu wyjątkowo trudny. - Cracovia? W dodatku u siebie? Można powiedzieć, że było to dla nas losowanie marzeń - to już słowa szkoleniowca Malmoe, Jona Dahla Tomassona. I jak widać, również się nie pomylił. Drugą bramkę jego podopieczni zdobyli tuż przed zejściem na przerwę. Do prostopadłego podania Christiansena wyszedł idealnie Rieks i uderzył bez przyjęcia z pola karnego. Hrosso nie miał większych szans na skuteczną interwencję