- Jak pan ocenia mecz Polski z Portugalią? - Wygrana z tak silną drużyną jak Portugalia musi cieszyć. Jednak jeszcze bardziej cieszy styl, w jakim to zwycięstwo zostało odniesione. To był bardzo dobry występ naszego zespołu, jeden z najlepszych w ostatnich latach. Wynik 2:1 był dla Portugalczyków najniższym wymiarem kary. Na pewno rezultat mógłby być jeszcze bardziej okazały. - Czy pana zdaniem w grze polskiej drużyny widać już rękę Beenhakkera, czy też może tak dobry występ był jednak tylko dziełem przypadku? - Nie był to przypadek, choć ciężko po jednym znakomitym występie stwierdzić, że kolejne będą wyglądać podobnie. Na pewno zespół zagrał znakomicie taktycznie i z tego względu część zasług trzeba też przyznać Holendrowi. - Czy w sobotę Cracovia zagra z Wisłą Płock równie efektownie, jak Polska z Portugalią? - (śmiech) Na pewno bym chciał. Trzeba jednak pamiętać, że dopiero zaczynam pracę z tym zespołem. Na razie zależy mi na tym, by wygrać. Styl będziemy jeszcze szlifować. - Dawno pan już nie siedział na ławce podczas meczu Orange Ekstraklasy... - No tak. Czuję się trochę jak debiutant, bo przecież przeszedłem z drugiej ligi do pierwszej. - Jak pan ocenia potencjał dopiero co przejętej przez siebie drużyny? - Na pewno miejsce, które zajmuje Cracovia, nie jest adekwatne do jej potencjału. Uważam, że stać ten zespół na miejsce w górnej połówce tabeli. Nie mówię o czołówce, ale miejsce w okolicach ósmego powinniśmy sobie zapewnić jeszcze przed końcem rundy. - Dużo pan zmieni w zespole? - Personalnie raczej nie wiele mogę zmienić. Mam już gotową jedenastkę, ale muszę w nią jeszcze wmontować Piotra Gizę, który przebywał na zgrupowaniu reprezentacji. Szkoda, że nie zagrał w żadnym ze spotkań. Natomiast więcej zmian zajdzie w warstwie taktyki. O szczegóły proszę się jednak mnie nie pytać, bo przed sobotą nic nie zdradzę. - Jak się panu pracuje w krakowskim klubie? - Bardzo dobrze. Na nic nie mogę narzekać. Tomasz Andrzejewski