Mecz 1/32 finału Pucharu Polski odbył się w Poznaniu, bo stadion Skry nie spełnia wymogów do organizacji meczów transmitowanych przez telewizję. Formalnie jednak pierwszoligowiec był gospodarzem, ale nie był faworytem. Lech Poznań wyszedł w rezerwowym składzie, a i tak łatwo wygrał 3-0. - Osiągnęliśmy cel, jesteśmy w kolejnej rundzie. Wystawił taką jedenastkę, która mniej grała w tym sezonie, więc dostali szansę, by się pokazać i coś udowodnić. Rozliczamy ich z celu, a ten cel osiągnęliśmy, bo zagraliśmy na zero z tyłu, zdobyliśmy trzy bramki - mówił po spotkaniu trener Lecha Maciej Skorża. Lech Poznań. Atak pozycyjny do poprawy Trener "Kolejorza" nie ukrywał, że nie był to mecz jakoś szczególnie porywający. - Nie chcę jakoś usprawiedliwiać drużyny, ale nie gra się łatwo, gdy pierwszy raz wychodzisz w zupełnie nowym zestawieniu. Pierwsze minuty były na dotarcie się. Cieszyła mnie za to reakcja po stracie piłki, wysoko odbieraliśmy ją na połowie przeciwnika. Za to w ataku pozycyjnym mamy sporo do zrobienia, bo przy skomasowanej obronie rywala nie wykreowaliśmy wielu sytuacji. Zabrakło zaskoczenia rywala, przyspieszenia, tu jest wiele do poprawy - mówił Skorża. Trener Lecha nie miał pretensji do swoich zawodników, ale zauważył, że w niektórych momentach nie wszyscy jego gracze wykazywali podobną determinację. Zaznaczył, że niektórzy z piłkarzy, którzy dziś zagrali od początku, mogą też wybiec na boisko w sobotę przeciwko Śląskowi Wrocław. - Widzę zawodników, którzy w większym stopniu wykorzystali szansę niż inni. Nazwisk nie chcę podawać, muszę najpierw porozmawiać w szatni. Niektórzy dali mi jednak do myślenia i możliwe, że zobaczycie ich w sobotę w pierwszej jedenastce - stwierdził. ag