To był mecz o przysłowiowe "6 punktów". Górą okazała się Korona Kielce, która wygrała 1-0 z Lechią Gdańsk. W pierwszej połowie lepsi byli gospodarze, w drugiej przeważali grający w 11 na 10 goście. Summa summarum wynik jest raczej sprawiedliwy. Różnica w tabeli między rywalami zmniejszyła się do dwóch punktów. Przysłowia są mądrością narodów, a jedno z nich mówi o tym, że kielecczyzna słynie z mocnych podmuchów wiatru. W języku futbolu oznacza to nakaz strzelania z dystansu. Piłkarzom dwa razy nie trzeba było powtarzać. Bardziej na punktach zależało gospodarzom z Korony Kielce i oni byli aktywniejsi od początku spotkania. Z dalszej odległości próbowali zaskoczyć golkipera gości Jakub Łukowski, Nono i Ronaldo Deaconu. Ten ostatni w 37. minucie rozgrzał wreszcie zmarzniętych kibiców, gdy z prawej strony lewą nogą posłał niesamowitą bombę w kierunku bramki Lechii Gdańsk. Dusan Kuciak jest ostatnio w dobrej formie, ale przy takim strzale niewielu bramkarzy na świecie miałoby szansę. Rumuński zawodnik grał kilka lat wcześniej z Łukaszem Zwolińskim w chorwackiej Goricy, jednak gdański snajper wyraźnie zapomniał uprzedzić kolegów w sprawie umiejętności Deaconu. Rumun powiedział w przerwie meczu, że to najpiękniejszy gol w jego piłkarskiej karierze. Lechiści mogą sobie pluć w brodę, gdyż wcześniej wychodzili z kontrą i mieli hektary przestrzeni, jednak Conrado Buchanelli Holz z sobie tylko znanego powodu nie zdecydował się na strzał. Wcześniej, w pierwszej połowie gdańszczanie najbliżej byli trafienia do siatki przy dużej pomocy Korony. Bramkarz Marcel Zapytowski tak wyprowadzał piłkę, że skierował ją...na rzut rożny. Wiatr mocno maczał w tym palce. W drugiej połowie Lechia Gdańsk musiała gonić wynik, a ta drużyna nie lubi ataku pozycyjnego. Wydawało się, że kolejna bramka dla gospodarzy będzie kwestią czasu, gdy obraz meczu zmienił się diametralne - trener Lechii, Marcin Kaczmarek wprowadził na boisko dwóch ofensywnych rezerwowych: Kevina Friesenbichlera i Marco Terrazzino. Za kilka chwil drugą żółtą, w konsekwencji czerwoną kartkę otrzymał pomocnik Korony, Kyryło Petrow. Nastąpiła seria zmian - po raz 300. na boiskach Ekstraklasy pojawił się Flavio Paixao, a zaraz w poprzeczkę trafił Conrado Buchanelli Holz, najlepszy zawodnik w szeregach Lechii. W tym momencie zaczęła się "obrona Kielc". W doliczonym czasie gry w idealnej sytuacji w kuriozalny sposób nie trafił do bramki Michał Nalepa i lechiści wyjechali z Kielc z niczym. Korona Kielce - Lechia Gdańsk 1-0 (1-0) Maciej Słomiński, INTERIA