Legia trzeci raz z rzędu została mistrzem Polski, po raz trzeci w czterech ostatnich latach sięgnęła również po krajowy puchar. "Za te dokonania stołecznej drużynie należy się szacunek, tym bardziej że w minionym sezonie Legia naprawdę sporo przeszła. Dwa razy zmieniano trenera, ale zdołała się obronić. Jak widać, czasami burze wokół drużyny oraz w jej środku potrafią scalić chłopaków. Przypadek Legii to również pewna nauczka dla osób, które w trakcie rozgrywek z niej kpiły i szydziły, że lepiej powstrzymać się do końca sezonu ze swoimi radykalnymi opiniami" - skomentował Surma. W minionym sezonie mistrz Polski poniósł 11 porażek, kiedy w dwóch poprzednich rozgrywkach tylko sześć razy schodził z boiska pokonany. "Jestem przekonany, że gdyby nie Arek Malarz, tych przegranych byłoby więcej. Legia może mówić o sporym szczęściu, że ma tak świetnego golkipera. Poza tym uważam, że ta drużyna na pewno nie jest lepsza od teamu Jacka Magiery, który rok temu sięgnął po mistrzostwo Polski. W drugiej linii brylowali wtedy Odjidja-Ofoe, Moulin oraz świetnie dysponowany Radović" - ocenił. Rekordzista pod względem liczby występów w rodzimej ekstraklasie - w latach 1996-2017 rozegrał 559 meczów - przekonywał, że w Legii miała miejsce zbyt duża rotacja zawodników. "Jednym tchem jestem w stanie wymienić podstawowy skład tego zespołu z 1994 roku oraz oczywiście z sezonu 2005/06, w którym sięgnąłem po mistrzostwo Polski. Teraz miałbym jednak problem ze wskazaniem podstawowej jedenastki, bo w Legii co chwila miały miejsce jakieś zmiany i w tym galimatiasie się pogubiłem" - dodał. W przyszłym sezonie Legia ponownie będzie rywalizować o awans do Ligii Mistrzów. "To, co wystarczyło na polską ligę, w pucharach już nie przejdzie. Ta drużyna potrzebuje wzmocnień i biorąc pod uwagę liczbę zmian, również stabilizacji. Należy też jak najszybciej dokonać wyboru trenera i ciekawe, czy tymczasowe pierwotnie rozwiązania w postaci Deana Klafuricia, przetrwa dłużej. Mam nadzieję, że Legia nie powtórzy casusu Wisły Kraków, która dominowała w kraju na początku tego stulecia, co nie przełożyło się na dokonania na europejskiej arenie" - przypomniał. Po 13. mistrzowski tytuł warszawianie sięgnęli w Poznaniu. Przy stanie 2-0 dla gości spotkanie zostały jednak przerwane ze względu na awantury na trybunach. "Legia grała bardzo dobrze i pokazała w tym meczu klasę, ale niesmak pozostał. Szkoda, że to mistrzostwo zostało w ten sposób zepsute. Przecież Lech miał jeszcze teoretycznie możliwość pozbawić rywali tytułu w sportowej walce. Ktoś też zapytał mnie, czy byłem wstrząśnięty. Nie, byłem smutny, bo tych wydarzeń można się było spodziewać. Już przed meczem były przecież przepychanki między działaczami, żeby nie wręczać legionistom medali. Taka była wola kibiców i została wykonana" - zauważył. Były zawodnik Wisły Kraków, Ruchu Chorzów i Lechii Gdańsk przekonywał, że w tym aspekcie polska piłka zmierza w złym kierunku. "Kiedyś podział był czytelny. Były osoby odpowiedzialne za szkolenie, odpowiedzialne za organizację i finanse oraz kibice. Teraz te różnice się zatarły i nie wiadomo, kto rządzi w klubach. Wygląda, że kibice, co dzieje się ze szkodą dla polskiej piłki. Żeby zapobiec takim wydarzeniom jak w Poznaniu, potrzebne są moim zdaniem rozwiązania systemowe, jednak nie podam gotowej recepty. Może trzeba też zobaczyć, jak to funkcjonuje w innych krajach, ale nie wiem również, czy takie pomysły w formie kopii można bezpośrednio przenieść na nasz grunt" - wspomniał. W zeszłym roku Surma zakończył przygodę z ekstraklasą, ale nie zawiesił butów na kołku. Jest grającym trenerem występującej w małopolskiej czwartej lidze Watry Białka Tatrzańska. "Przejąłem zespół w grudniu, kiedy znajdował się w strefie spadkowej. Obecnie zajmujemy piąte miejsce" - poinformował. Końcowa tabela grupy mistrzowskiej Ekstraklasy Końcowa tabela grupy spadkowej Ekstraklasy