Łukasz Piszczek od początku tego sezonu występuje w barwach trzecioligowego LKS Goczałkowice, którego jest wychowankiem. Po zakończeniu gry w Borussii Dortmund i powrocie na Śląsk były reprezentant Polski nie ograniczył się jednak tylko i wyłącznie do biegania po murawie. Piszczek postanowił realizować się także w roli trenera. Formalnie jest drugim szkoleniowcem LKS, choć w rzeczywistości to on prowadzi zespół z południa Polski. Nie jest jednak wykluczone, że już niedługo zobaczymy 36-latka w... Ekstraklasie. Sam Piszczek przyznał to w wywiadzie z kanałem "Po Gwizdku", zdradzając, że rozmawiał na ten temat z Jakubem Błaszczykowskim. Jak zostać trenerem Były piłkarz Borussii czy Herthy Berlin za trenerkę wziął się na poważnie. Już w czasach występów w Bundeslidze zajmował się analizą meczów Goczałkowic. Teraz prowadzi zespół w trakcie treningów, a podczas trzecioligowych meczów - dyryguje nim z boiska. Dodatkowo uczestniczy w kursie UEFA B+A, dzięki któremu już niedługo będzie mógł się pochwalić trenerską licencją. Sam Piszczek przyznaje jednak, że to dopiero początek szkoleniowej drogi. Być może kolejnym etapem jego przygody z ławką trenerską będzie praca w Wiśle Kraków, której współwłaścicielem jest przyjaciel obrońcy, Jakub Błaszczykowski. Co więcej, Piszczek przyznał w wywiadzie z kanałem "Po Gwizdku", że już rozmawiał na ten temat z Kubą. Kuba, Brzęczek i... Piszczek? - Może nie, że dostałem propozycję, ale rozmawialiśmy na ten temat. O czym tu mówić, z Kubą znamy się od wielu lat i żartobliwie lub nie, ale na ten temat rozmawialiśmy. Różne funkcje były wymieniane... - przyznał na "Po Gwizdku" Piszczek i dodał ze śmiechem: - Greenkeeper to jest zdecydowanie coś, w czym dobrze się czuje. Więc jeśli kiedyś nie będę miał nic do roboty, to pojadę do Krakowa i pomogę Kubie. Co działo się w ostatniej kolejce naszej ekstraklasy - sprawdź w naszym programie wideo! Szkoleniowcem Wisły jest obecnie Jerzy Brzęczek wujek Błaszczykowskiego, a dwa lata temu selekcjoner reprezentacji. Brzęczek z pewnością zgodziłby się na dołączenie Piszczka do swojego sztabu, bo taki pomysł miał już w czasach pracy w kadrze. Wtedy sugerował zawodnikowi, że ten mógłby pojechać z reprezentacją na mistrzostwa Europy. Ostatecznie na turniej nie wybrał się jednak ani zwolniony przez Zbigniewa Bońka Brzęczek, ani Piszczek. Sebastian Staszewski, Interia