"Podczas dializy przefiltrowano mi 25 litrów krwi, czuję się okej. Przyszedł też chirurg, który zakwalifikował mnie do przeszczepu nerki. Na przeszczep w Polsce czeka się średnio około roku. Muszę cały czas mieć przy sobie telefon" - to wiadomość, którą Łukasz Derbich wysłał mi w styczniu 2020 r., po pierwszych dializach. Piłkarz, który grał w Ekstraklasie dla Cracovii (2009-2010) i Ruchu Chorzów (2011), zgodnie z tym co napisał, cały czas był w gotowości do zabiegu. Na szczęście, bo we wtorek wszystko rozegrało się błyskawicznie. Łukasz Derbich o przeszczepie nerki: Operacja 10 godzin po telefonie - We wtorek, około godz. 10, zobaczyłem na telefonie, że ktoś próbuje się do mnie dodzwonić. Myślałem, że to kolejny bank lub coś w tym stylu, ale oczywiście odebrałem. Pani w słuchawce powiedziała: "Cześć Łukasz, tu stacja dializ Kalisz, dzwonili z Poznania i zapraszają na operację!". Akurat jechałem autem z synem i rozmowa była na głośnomówiącym. Ja zbladłem, ale on zachował zimną krew. Mówi mi: "Tata, gazu, dzwoń do mamy i jedziemy do domu cię spakować". Tak też zrobiłem - opowiada Łukasz Derbich o jednym z ważniejszych dni w swoim życiu. Najpierw pojechał jeszcze na badania do szpitala w Kaliszu, a na godz. 16 miał dotrzeć do Poznania. - W Poznaniu, w klinice transplantologii przeszedłem całe przygotowania do operacji. Około godz. 20 wjechałem na blok operacyjny i usnąłem. Obudziłem się w nocy z rurkami w brzuchu. Nowa nerka już była w moim podbrzuszu. Czułem się fatalnie, byłem słaby, obolały, zbierało mi się na wymioty. Ale mam już nową nerkę. Najważniejsze, by zaczęła pracować sama i mnie oczyszczała. Dostaję odpowiednie środki, by organizm przyjął nerkę. Nie wiem, ile lat miał dawca, wiem tylko, że w szpitalu jest nas dwóch obdarowanych jego nerkami - dodaje Łukasz Derbich, którego trzeba już nazywać byłym piłkarzem. Z chorobą, tak jak z przeszczepem, sprawa przebiegała bardzo szybko. Łukasz Derbich i najlepszy rok w Cracovii Rok 2009 pod względem piłkarskim był najlepszym w życiu Łukasza Derbicha. Z 32 meczów, jakie rozegrał w sumie w Ekstraklasie, 29 uzbierał wówczas dla Cracovii - najpierw za trenera Artura Płatka, potem Oresta Lenczyka. W spotkaniu z Piastem Kobylin w Pucharze Polski, pochodzący z Wielkopolski zawodnik strzelił decydującego karnego w konkursie jedenastek, ratując krakowski zespół przed kompromitacją. Dekada później - jesień 2019 roku. Po grze w Cracovii, a także - weźmy głęboki oddech - w Ruchu Chorzów (u Waldemara Fornalika), Sandecji Nowy Sącz, Olimpii Elbląg, Radomiaku Radom, Pelikanie Łowicz, KKS 1925 Kalisz, Limanovii Limanowa, niemieckim FC Einheit Rudolstadt i Górniku Konin, Łukasz Derbich zostaje zawodnikiem czwartoligowego KS Opatówek (pod Kaliszem). Na koniec rundy jesiennej występuje w przegranym spotkaniu z Wartą Międzychód. Po nim, przez trzy dni, ma okropne bóle głowy i wysokie ciśnienie, 190 na 120. Wymiotuje. Nie wie, o co chodzi, wyniki podstawowych badań zawsze miał dobre, jeszcze nawet latem 2019 r. Nigdy nie palił papierosów, nie pił alkoholu, dobrze się odżywiał. - Gdy koledzy zamawiali piwo, ja prosiłem o wodę, ewentualnie colę - mówi Łukasz Derbich. Łukasz Derbich: Gdyby nie pani doktor, mógłbym nie wrócić z następnego treningu Piłkarz jedzie na szpitalny oddział ratunkowy w Kaliszu. - Panią doktor niepokoiło to wysokie ciśnienie, zleciła szczegółowe badania krwi. Gdy już miała moje wyniki mocznika i kreatyniny, jednoznacznie powiedziała, że to przewlekła niewydolność nerek. Usłyszałem to i myślałem, że coś jej się pomyliło, że zwariowała. Ale miała rację i pewnie uratowała mi życie, robiąc dodatkowe badania, bo normalny poziom kreatyniny to 0,7 do 1,5, a ja miałem 7. Ktoś inny po zapisaniu leków na ciśnienie by mnie wypuścił do domu. Wówczas, mógłbym nie wrócić z najbliższego treningu - opowiadał mi Łukasz Derbich. Od listopada 2019 r. aktywność fizyczna, o regularnej grze w piłkę nie wspominając, była wykluczona. W styczniu 2020 r., po biopsji, diagnoza przewlekłej niewydolności nerek została potwierdzona i stało się jasne: najpierw dializy, potem przeszczep nerki. Teraz trzeba trzymać kciuki, by nowa nerka Łukasza Derbicha się przyjęła. To jego najważniejszy mecz. Bartosz Nosal