Żuraw kilkanaście dni temu zastąpił Ivana Djurdjevica, który został zdymisjonowany krótko po porażce z Lechią Gdańsk 0:1 na własnym stadionie. Były gracz Zagłębia Lubin i Hannoveru 96 został zatrudniowy w roli tymczasowego trenera "na jeden mecz" - z Jagiellonią, a od poniedziałku miał się pojawić nowy szkoleniowiec. Nieoficjalnie wiadomo, że szefowie wielkopolskiego klubu negocjowali z byłym selekcjonerem Adamem Nawałką, a także z były trenerem reprezentacji Słowenii Matjazem Kekiem. Póki co, Żuraw, który dotychczas prowadził trzecioligowe rezerwy Lecha, kontynuuje swoją misję."Na razie nie mam żadnych informacji, telefonów, że jest jakaś zmiana. Dlatego pracujemy normalnie i przygotowujemy się do meczu z Wisłą Płock" - oznajmił podczas briefingu prasowego.Niewykluczone, że Żuraw będzie pracował nawet do końca roku, czyli jeszcze przez pięć kolejek. Jak przyznał, jest gotowy na podjęcie takiego wyzwania."Pracowałem samodzielnie jako trener, wprawdzie w niższych klasach rozgrywkowych, ale mam za sobą parę awansów z klubami, które prowadziłem. Może to nie było jakieś wielkie pasmo sukcesów, ale moje CV nie wygląda najgorzej. Powiem nieskromnie, że kilku trenerów dostało szansę w ekstraklasie, a nie mieli nawet w części takiego CV jak ja" - zaznaczył.Debiut w najwyższej klasie rozgrywkowej może uznać za udany. Lechici zremisowali na wyjeździe z Jagiellonią 2:2, a przy odrobinie szczęścia mogli wywieźć komplet punktów. Żuraw przyznał, że w ubiegłym tygodniu nie miał zbyt wiele czasu, by dokonywać diametralnych zmian."Pracowaliśmy według planu, jaki wcześniej stosowałem w rezerwach i to przynosiło efekt. Zespół mocno popracował i tyle. Zagraliśmy solidny mecz przeciwko Jagiellonii, aczkolwiek nie ustrzegliśmy się błędów. Analizując to spotkanie trzeba przyznać, że w defensywie przytrafiło nam się sporo błędów. Uważam, że wybraliśmy dość optymalny skład, wspólnie ze sztabem analizowaliśmy, kto w jakiej jest dyspozycji. Strzelając dwie bramki na trudnym terenie w Białymstoku, mając jeszcze kilka naprawdę bardzo dobrych sytuacji, przywieźliśmy tylko punkt. I tu jest minus tego pojedynku" - skomentował.Jego zdaniem zespół powoli odbudowuje się mentalnie, co było widać podczas ostatniego spotkania."Szatnia żyła, byłem bardzo zbudowany zachowaniem drużyny przed meczem z Jagiellonią, w przerwie i po spotkaniu. Widziałem zespół, który był bardzo niezadowolony z tego powodu, że nie wygrał, mocno też się mobilizował. To jest promyk nadziei na przyszłość" - powiedział.Szkoleniowiec chce jak najlepiej wykorzystać przerwę w rozgrywkach ligowych i jego podopiecznych czeka w najbliższych dniach sporo pracy."Tego czasu też mamy więcej. W czwartek i piątek trenujemy po dwa razy dziennie. W sobotę raz, a w niedzielę zawodnicy, którzy grali dotąd mniej lub wracają po kontuzjach zagrają w rezerwach" - wyjaśnił.Żuraw cieszy się, że rywalizacja w składzie będzie coraz większa, bowiem do drużyny dołączyli już kontuzjowani wcześniej zawodnicy: Tymoteusz Klupś, Tomasz Cywka i Nikola Vujadinovic, a w najbliższych dniach na zajęciach ma się pojawić Maciej Makuszewski."Będę miał większe pole manewru, a nic tak nie wpływa na formę piłkarzy jak zdrowa rywalizacja" - podkreślił.Mimo remisu w Białymstoku, Lech traci dystans do prowadzącej Lechii Gdańsk. Różnica po 15 kolejkach wynosi już 10 punktów, ale Żuraw zapewnia, że jeszcze nie wszystko stracone."Przed nami wciąż dużo meczów. Przypomnę, że gdy przychodziliśmy do Lecha z Maciejem Skorżą (we wrześniu 2014 roku - PAP) te straty były jeszcze większe, a zaczęliśmy jeszcze od porażki z Jagiellonią. A na koniec sezonu zostaliśmy mistrzem Polski. Trzeba zacząć lepiej grać i przede wszystkim punktować. Przed nami fajne mecze i tę sytuację akurat można poprawić" - zaznaczył.Te "fajne" według trenera pojedynki to starcia z zespołami z drugiej części tabeli - Wisłą Płock, Cracovią, Śląskiem Wrocław i Zagłębiem Sosnowiec. W pierwszej rundzie z tymi zespołami poznaniacy zanotowali komplet 12 punktów.Mecz 16. kolejki Lecha z płocczanami rozegrany zostanie 24 listopada o godz. 18.