Legia myślami jest już w Glasgow, gdzie w czwartek zagra decydujące o losach awansu do Ligi Europy spotkanie z Rangersami. Z tego powodu trener Vuković postawił na dotychczasowych zmienników. - Jestem bardzo zadowolony ze zwycięstwa na trudnym terenie, w trudnych okolicznościach. Mocno zmieniliśmy dziś naszą jedenastkę, była ona podobna do sparingu z Radomiakiem, który zagraliśmy jakiś czas temu. Po nim miałem pewność, że na tych ludzi mogę postawić w meczu ligowym. Zagrali znakomicie, choć mam na uwadze kilka błędów, m.in. po stałym fragmencie ŁKS na początku spotkania. ŁKS był groźną drużyną, ale potrafiliśmy stworzyć bardzo dużo sytuacji i myślę, że zasłużenie wygrywamy ten mecz. Patrzymy już przed siebie na czwartkowe spotkanie z Rangers RC - mówił po spotkaniu trener Legii. Vuković chwalił charakter swojej drużyny, która dwukrotnie przegrywała w Łodzi, ale ostatecznie zdołała sięgnąć po komplet punktów. Był dumny także z występu Jarosława Niezgody, który strzelił swoje pierwsze ligowe gole od kwietnia zeszłego roku. - Zwycięstwa odnoszone w taki sposób świadczą o charakterze i mentalności drużyny. Bez tego nie da się wygrywać. W przerwie powiedziałem drużynie, że ten mecz jest do wygrania. Pomimo tego, że straciliśmy drugą bramkę, nie przestali dążyć do strzelania goli i zwycięstwa. Jarosław Niezgoda był tam, gdzie trzeba i potrafił to wykorzystać. To chłopak, który rok nie grał w piłkę, miał operację serca, dlatego czekaliśmy na niego i opłaciło się na niego postawić - zaznacza "Vuko". Zaskoczeniem był brak Carlitosa w kadrze meczowej Legii. Napastnik jest ponoć bliski odejścia z wicemistrza Polski. - Carlitos był przewidziany do gry w dzisiejszym meczu, lecz o tym, że nie wystąpił zdecydowały kwestie prywatne, co nie znaczy, że jeszcze nie zagra. Ludzie nie chcą słyszeć pewnych rzeczy, wolą tworzyć teorie, które mijają się z prawdą. A w tym przypadku ona jest bardzo prosta: Carlitos to zawodnik, z którym nie miałem najmniejszej sprzeczki. To zawodnik, który ma takie same szanse, żeby wywalczyć miejsce w składzie, jak każdy inny. Ani mniejsze, ani większe - tłumaczył absencję Hiszpana Vuković. Z kolei trener ŁKS-u Kazimierz Moskal był wyraźnie rozczarowany tym, że jego zespół nie zdołał dowieźć prowadzenia do końca spotkania. - Żeby wygrać mecz nie wystarczy strzelić dwa gole. Trzeba zdobyć jedną bramkę więcej od przeciwnika. Nie możemy przegrywać takich spotkań i jest dla mnie absolutnie niezrozumiałe, że przegrywamy kolejny mecz w ten sposób. Patrzyłem na nas i wczoraj na grę Rakowa Częstochowa i nie wiem, czy brakuje nam cwaniactwa, zwykłego wyrachowania. Stąd może kłopoty ze zbieraniem punktów. Zdawaliśmy sobie sprawę z trudnego terminarza, ale to nie jest dla nas usprawiedliwienie. Jeszcze raz powtórzę, że nie możemy przegrywać w ten sposób i tracić takich bramek. Żeby punktować musimy przede wszystkim grać solidnie w defensywie - mówił rozgoryczony szkoleniowiec. ŁKS, mimo całkiem przyzwoitej gry, odniósł czwartą porażkę z rzędu. - Strata gola na 2-3 była trudnym momentem dla zespołu. Wcześniej dwukrotnie prowadziliśmy, a Legia potrafiła odwrócić losy spotkania. Nie mogę zarzucić zawodnikom, że nie włożyli w mecz maksimum zdrowia. Szereg rzeczy miało jednak wpływ, że nie docisnęliśmy rywali, tak jak byśmy chcieli. Kolejna porażka jest trudna dla drużyny, ale też dla mnie, bo wiem, że stać nas na dobrą i skuteczną grę, a po czterech ostatnich meczach mamy zero punktów. Każda porażka sprawia, że pojawia się ziarno niepewności i człowiek zastanawia się, co może zmienić. Jedynym wyjściem jest jednak praca, praca i jeszcze raz praca - zakończył Moskal. Ekstraklasa: wyniki, tabela, terminarz, strzelcy