Po ostatniej ligowej kolejce morale piłkarzy Korony poszły w górę. Wygrywając ze Śląskiem Wrocław, kielczanie przerwali fatalną passę ośmiu spotkań bez zwycięstwa. - Mówiłem wcześniej, że potrzebujemy trzech punktów z dwóch powodów. Pierwszym była sytuacja w tabeli. Drugim fakt, że zyskaliśmy czas do pracy. Ten tydzień był spokojniejszy. Motywacja zawodników jest duża. Do tego doszła radość. Niedziela będzie dla nas kolejnym egzaminem. Miejmy nadzieję, że zdanym pozytywnie - mówił o meczu z drużyną z Dolnego Śląska trener Korony Mirosław Smyła. - Po dwóch miesiącach czekania zwycięstwo było nam bardzo potrzebne. Widzieliśmy to po radości w szatni. Mogliśmy złapać oddech. Wiadomo, że po zwycięstwie, przy pozytywnej atmosferze, pracuje się lepiej - dodał Papadopulos. Niedzielnym przeciwnikiem kielczan będzie ostatni zespół w tabeli. Podopieczni trenera Kazimierza Moskala w 10 spotkaniach zgromadzili zaledwie cztery punkty, przegrywając osiem ostatnich meczów. Łodzianie są w wyraźnym dołku, ale szkoleniowiec Korony ostrzegał przed rywalem. - Za ŁKS-em przemawiają statystyki dotyczące posiadania piłki. Czeka nas trochę biegania. Musimy być ultraskuteczni w działaniach defensywnych. ŁKS jest groźny. Obojętnie z kim rywalizują, to starają się grać w piłkę. Sposób gry zależy od przeciwnika, ale my chcemy patrzeć na siebie. Naszym celem jest doskonalenie naszego pomysłu, rozwijanie go, dokładanie kolejnych cegiełek. Rozwój zespołu to nasze motto - podkreślił Smyła. - Wiemy, że łodzianie mają taką samą sytuację, jak my przed tygodniem. Oni też chcą się przełamać. Musimy zrobić wszystko, aby nie stało się to teraz - podkreślił Papadadopulos. Obie drużyny spotkały się ze sobą podczas okresu przygotowawczego. W meczu kontrolnym Korona uległa drużynie z Łodzi 0-3. - Pamiętam, jak po tamtym sparingu rozmawialiśmy w szatni. Oni byli dla nas wtedy niespodzianką. To była jednak tylko gra kontrolna. W Ekstraklasie jest inaczej, dochodzi presja. Przed sezonem myślałem, że ŁKS spokojnie usadowi się w środku tabeli. Teraz chcemy wyrwać im punkty i w dobrych humorach wrócić do Kielc - zapewnił czeski napastnik Korony. Przed niedzielną konfrontacją trener kielczan będzie miał większe pole manewru. Szkoleniowiec może już liczyć na dwóch środkowych pomocników Jakuba Żubrowskiego i Ognjena Gnjaticia. Co prawda nie zagra kontuzjowany Michael Gardawski, ale w meczu ze Śląskiem z dobrej strony pokazali się zawodnicy, którzy weszli na boisko z ławki rezerwowych. - Zmiennicy dali dobrą jakość, wygraliśmy mecz. Możemy iść tylko tą drogą. Mówimy o rywalizacji, ona jest motorem napędowym w rozwoju drużyny. Chcemy wygrać, aby zyskać czas na spokojniejszą pracę w następnych dwóch tygodniach - zapowiedział trener kielczan. Po dziesięciu kolejkach Korona z ośmioma punktami zajmuje przedostatnią lokatę w tabeli. Ostatni ŁKS ma cztery punkty mniej. Niedzielny mecz rozpocznie się w Łodzi o godz. 12.30. Janusz Majewski Ekstraklasa: wyniki, tabela, terminarz, strzelcy